Sergio Perez po ostatnim zwycięstwie w GP Monako zgłosił aspiracje do tytułu mistrzowskiego w Formule 1. Podczas kolejnego weekendu w Baku kierowca Red Bull Racing znów zgłosił gotowość do walki o czołowe lokaty. W treningach przed GP Azerbejdżanu 32-latek momentami dysponował lepszym tempem niż Charles Leclerc czy Max Verstappen.
Ostatecznie po pole position w kwalifikacjach sięgnął Leclerc, ale jego przewaga nad Perezem wyniosła tylko 0,282 s. Zdaniem Meksykanina, miał on szansę na wygraną w czasówce, ale problemy z silnikiem w końcówce Q3 zrujnowały jego marzenia.
- To nie były idealne kwalifikacje, bo pod koniec sesji mieliśmy problem z silnikiem. Nie mogliśmy go włączyć - przyznał Perez przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co ubrała narzeczona Ronaldo. W komentarzach dominuje jedno słowo
- Straciliśmy cenny czas w garażu, przez co wyjechałem jako ostatni na tor i byłem sam. Nie mogłem liczyć na to, że ktoś mnie podholuje, a to na tym torze jest bardzo ważne. Kto wie, czy wystarczyłoby to na pole position. Jednak na pewno straciliśmy przez kilka dziesiątych. Nie zmienia to faktu, że Leclerc pojechał dobre okrążenie - dodał kierowca Red Bulla.
Na późniejszej konferencji prasowej Perez zdradził, że musi porozmawiać z mechanikami Red Bulla o sobotnim incydencie. - Bolid się nie włączał, doszło chyba do nieporozumienia. Straciliśmy czas, wyjechaliśmy na tor w pośpiechu i ciężko było mi złożyć idealne okrążenie - stwierdził Meksykanin.
Pocieszeniem dla Sergio Pereza może być to, że wywalczył lepszy czas niż jego zespołowy partner. Max Verstappen ustawi się za jego plecami na starcie do GP Azerbejdżanu, co równocześnie jest małym problemem dla "czerwonych byków", bo to aktualny mistrz świata F1 jest liderem zespołu z Milton Keynes.
Czytaj także:
Kierowca chce odejść z Red Bulla. "Rozważam wszystkie opcje"
Lewis Hamilton wzywa kierowców do buntu? Wymowne słowa