Sebastian Vettel poparł protestujących. "Oni są zdesperowani"

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Grupa aktywistów sprzeciwiających się wydobywaniu ropy wtargnęła na tor podczas GP Wielkiej Brytanii. Niewiele brakowało, a wyścig F1 zakończyłby się tragedią. Zachowanie protestujących stara się zrozumieć Sebastian Vettel.

Grupa osób związanych z organizacją "Just Stop Oil" wbiegła na tor Silverstone podczas pierwszego okrążenia wyścigu Formuły 1 o GP Wielkiej Brytanii. Do zdarzenia doszło w pobliżu prostej Wellington. Na szczęście w tym momencie kierowcy poruszali się wolno, bo chwilę wcześniej rywalizacja została przerwana czerwoną flagą po wypadku Guanyu Zhou.

Zachowanie aktywistów potępił Stefano Domenicali. Szef F1 nazwał je "nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym". Część kierowców stara się jednak zrozumieć powody, dla których demonstrujący zdecydowali się na tak desperacki krok.

- Każdy może mieć swoje zdanie na ten temat. Ci ludzie nie działają z frustracji, ale są zdesperowani. Podzielam ich pewne lęki i niepokoje, które ma każdy, kto rozumie skalę problemu, z jaką mierzy się ludzkość i to dokąd zmierza świat - powiedział Sebastian Vettel, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Ojciec zgubił dziecko na plaży. Niewiarygodne, co zrobił później

Kierowca Aston Martina sam chętnie wypowiada się w kwestiach ochrony środowiska. Przy okazji GP Kanady protestował przeciwko wykorzystywaniu przez ten kraj piasków roponośnych, co wywołało wówczas sporą aferę i reakcję tamtejszej minister energii.

Vettel podkreślił przy tym, że wbieganie na tor podczas wyścigu F1 nie jest najlepszą formą prezentowania swoich racji. - Jest też druga strona tego wszystkiego. Mamy funkcyjnych, którzy próbują powstrzymać ludzi przed takimi demonstracjami. Ryzykuje się w ten sposób zdrowie i życie innych, w tym kierowców. Jednak przesłanie tych aktywistów jest dość jasne i w tym względzie mają oni moje poparcie - dodał 35-latek.

Również Lewis Hamilton stwierdził, że cieszy się z tego, iż są ludzie, którzy "walczą o planetę". Kierowca Mercedesa podkreślił przy tym, że wszelkie demonstracje nie mogą wpływać na bezpieczeństwo kierowców. "Widzieliśmy na przykładzie wypadku Zhou, jak niebezpieczny potrafi być nasz sport" - napisał 37-latek w mediach społecznościowych.

"Nie wiedziałem nic o tym proteście, ale zawsze będę wspierał tych, którzy stają w obronie tego, w co wierzą. Jednak trzeba to robić w sposób bezpieczny. Proszę, nie wskakujcie na tor, aby protestować. Nie chcemy narażać was na niebezpieczeństwo" - dodał Hamilton.

W podobnym tonie wypowiedział się Carlos Sainz. - Ludzie mają możliwość wypowiadania się i organizowania protestów, gdzie tylko chcą. To właściwe. Jednak wskakiwanie na tor F1 nie jest najlepszym sposobem na demonstrację, bo narażasz wtedy siebie i innych kierowców. Popieram ich inicjatywę, ale też Formuła 1 wykonuje świetną robotę, by osiągnąć neutralność węglową do 2030 roku - powiedział kierowca Ferrari.

Czytaj także:
Koszmarny wypadek w F1. Jest decyzja FIA
Bolid Kubicy rusza w trasę po Polsce. Zobaczysz go na stacjach paliw

Komentarze (1)
avatar
Gigant0502
5.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak widac Vettel gra pod publike, albo nie ma zbyt wiele pod kopula. Ropa jest naturalnym surowcem duzo bardziej ekologicznym od pradu. Elektrycznosc wiaze sie z polem elektromagnetycznym, ktor Czytaj całość