Kierowca Alfy Romeo miał mnóstwo szczęścia. Robert Kubica nie będzie potrzebny

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Guanyu Zhou jest po kolejnych badaniach, które nie pozostawiają wątpliwości. Chińczyk wystąpi w GP Austrii, a Robert Kubica nie będzie musiał go zastępować. Okazuje się, że Zhou wyszedł z karambolu bez najmniejszego szwanku.

W ostatnią niedzielę Guanyu Zhou zanotował fatalny wypadek w GP Wielkiej Brytanii. Bolid prowadzony przez Chińczyka koziołkował i sunął po asfalcie przez kilkaset metrów wywrócony do góry nogami. Karambol wyglądał fatalnie, ale już kilka godzin po wypadku Alfa Romeo informowała, że 23-latek jest cały i zdrowy.

Jako że w najbliższy weekend rozegrane zostanie GP Austrii, to ewentualna niedyspozycja Chińczyka oznaczałaby kolejny start Roberta Kubicy w Formule 1. Jeszcze w niedzielę zespół podkreślał, że wsparcie Polaka nie będzie potrzebne.

Teraz wiadomo, że Zhou w poniedziałek poleciał z własnym trenerem personalnym do Londynu, gdzie mieszka na co dzień. W podróży towarzyszyli mu też menedżer oraz matka. Kierowca Alfy Romeo przeszedł kolejne badania i nie ma żadnych przeciwwskazań, aby wystartował w GP Austrii.

ZOBACZ WIDEO: Co ten bramkarz zrobił?! Niewiarygodny gol

Azjata czuje się bardzo dobrze i po wypadku nie ma nawet siniaków. - Po tym jak bolid koziołkował i uderzył w bariery ochronne, to tak naprawdę ta siła uderzenia nie była duża. Większość energii pochodzącej z tego wypadku została pochłonięta wcześniej - powiedział "Speedweekowi" Josef Leberer, główny fizjoterapeuta Alfy Romeo.

62-latek zdradził, że w pierwszych chwilach po karambolu był przerażony. - Pomyślałem sobie "mój dobry Boże". Nigdzie nie było widać naszego bolidu. Panowała okropna niepewność. Przez długi czas nie było żadnych powtórek telewizyjnych. Wszyscy myśleliśmy, że nie wygląda to dobrze - dodał pracownik ekipy z Hinwil.

Bolid Zhou po karambolu utknął w przestrzeni pomiędzy barierami ochronnymi a płotem, który zabezpiecza kibiców. Funkcyjni i ratownicy mieli problem z dotarciem do Chińczyka, dlatego długo panował okres niepewności. - W pewnym momencie w końcu usłyszeliśmy przez radio, że jest przytomny - powiedział Leberer.

- Ulga u nas wszystkich była ogromna, gdy dowiedzieliśmy się, że nie ma poważniejszych obrażeń. Praktycznie nie mogliśmy w to uwierzyć - podsumował fizjoterapeuta Alfy Romeo.

Czytaj także:
Finansował szpiegów na Wyspach. Teraz myśli o powrocie do F1
"Ludzie krzyczeli". Opisała wrażenia z trybun po koszmarnym wypadku

Źródło artykułu: