"Naturalny odruch". George Russell opowiada o bohaterskim czynie

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell

Po fatalnym wypadku w GP Wielkiej Brytanii kierowca Mercedesa natychmiast zatrzymał bolid i pobiegł w kierunku Guanyu Zhou, aby upewnić się, czy Chińczyk nie doznał poważnego urazu. - To był naturalny odruch - powiedział George Russell.

Wszystko działo się bardzo szybko. Po tym jak George Russell został trafiony przez Pierre'a Gasly'ego na starcie do GP Wielkiej Brytanii, sam uderzył w bolid Guanyu Zhou. Miało to katastrofalne skutki dla Chińczyka, którego samochód został podbity, po czym koziołkował i sunął po asfalcie przez kilkaset metrów do góry kołami.

- Nie wiem, jak przeżyłem - przyznał wprost Zhou po fatalnie wyglądającym karambolu. Warto jednak przy tym pochwalić reakcję Russella. Kierowca Mercedesa zatrzymał bolid jeszcze w pierwszym zakręcie, wybiegł szybko z kokpitu i pobiegł w kierunku band. Tam, w szczelinie pomiędzy barierami a ogrodzeniem, znajdował się zakleszczony pojazd Alfy Romeo.

- Myślę, że to był naturalny odruch. Wyścig i tak był przerwany czerwoną flagą. To był przerażający wypadek, więc założyłem, że mój bolid nie nadaje się do dalszej jazdy. Jak się okazało, byłem w błędzie - powiedział Russell w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski

Russell wskutek kontaktu z Zhou uszkodził tylko jedno z kół. Dlatego mechanicy najprawdopodobniej zdążyliby naprawić jego bolid przed wznowieniem wyścigu. Jednak 24-latek po zatrzymaniu się na poboczu nie był w stanie samodzielnie uruchomić maszyny. Ta trafiła do alei serwisowej na specjalnej lawecie, a w tej sytuacji Brytyjczyk nie mógł przystąpić do restartu, gdyż otrzymał pomoc z zewnątrz.

- To tylko dodało nieco emocji i frustracji w tej całej sytuacji. Mogliśmy wznowić wyścig i prawdopodobnie osiągnęlibyśmy dobry wynik - dodał Russell.

Brytyjczyk jest równocześnie dyrektorem Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA) i kładzie spory nacisk na kwestie bezpieczeństwa. Dlatego jego zdaniem trzeba zająć się tym, że bolid Zhou utknął w szczelinie pomiędzy bandami a płotem. - To było przerażające, gdy widziałem, jak tam tkwi i nie może się wydostać z kokpitu - powiedział.

- Widziałem, że jest cały i zdrowy, widziałem jak się rusza w kokpicie. Jednak wszyscy wiemy, że we wnętrzu bolidu jest dość ciasno. Kierowca ma kask, system Halo nad głową, zagłówek. Gdy jeszcze masz nad sobą barierę ochronną, bo wisisz do góry nogami, to sytuacja jest okropna. Ten karambol pokazuje, że możemy coś poprawić jako sport - podsumował Russell.

Czytaj także:
Lekarz podjął szybką decyzję. Wiadomo, co z Zhou i Kubicą
"Nie wiem, jak przeżyłem". Wstrząsająca relacja kierowcy F1 po wypadku

Komentarze (0)