Charles Leclerc objął prowadzenie w GP Węgier po kilkunastu okrążeniach, po tym jak wyprzedził George'a Russella. Jednak podczas drugiego pit-stopu Monakijczyk otrzymał twarde opony, które w niedzielne popołudnie spisywały się fatalnie na Hungaroringu. To wykorzystał Max Verstappen, który z łatwością rozprawił się z kierowcą Ferrari.
Słabe tempo Leclerca sprawiło, że 24-latek został wezwany na kolejny pit-stop, podczas którego otrzymał opony z miękkiej mieszanki. W efekcie kierowca Ferrari dojechał do mety na szóstej pozycji, choć przed weekendem wskazywano go na głównego faworyta GP Węgier.
Strategii Ferrari po wyścigu próbował bronić Mattia Binotto. - Zanim dojdziemy do tego, dlaczego postawiliśmy na twarde opony, to musimy powiedzieć, że nasz bolid nie działał zgodnie z oczekiwaniami. Nie osiągnęliśmy prędkości, na jaką liczyliśmy bazując na piątkowych treningach - powiedział szef Ferrari w rozmowie z "The Race".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami
- Warunki na torze były inne niż podczas piątkowych symulacji. Było dużo chłodniej, ale też nasza prędkość była niewystarczająca i to niezależnie od opon z jakich korzystaliśmy w danej chwili - dodał Binotto.
Zanim Leclerc otrzymał twarde opony, skorzystali z nich m.in. kierowcy Alpine i było widać, że wspomniana mieszanka nie działa dobrze. - Nasza symulacja wskazywała na to, że trzeba będzie kilku okrążeń, by rozgrzać to ogumienie. Przez 10-11 "kółek" miały być wolniejsze od pośredniej mieszanki, ale potem miały wrócić do życia. Przejazd Charlesa na tych oponach miał liczyć 30 okrążeń - przeanalizował szef Ferrari.
- Założyliśmy twarde opony, bo chcieliśmy kontrolować pozycję Charlesa względem Maxa. To ogumienie w ogóle nie działało. Wiem, że inne ekipy też miały z nim problem. My opieraliśmy się na swoich danych. Nie powinniśmy się przyglądać strategii, ale temu dlaczego bolid nie był tak dobry jak w piątek - dodał Binotto.
W piątek na Hungaroringu panowały wysokie temperatury, dodatkowo tor został nagumowany wskutek przejazdów bolidów F1 i innych serii. Natomiast przez sporą część soboty i w nocy z soboty na niedzielę pod Budapesztem lało, co zmyło naniesioną wcześniej gumę z asfaltu. Do tego wyścig rozgrywany był w niższych temperaturach. To wszystko mogło wpłynąć na zachowanie bolidu Ferrari.
Czytaj także:
Mick Schumacher pożegna się z Ferrari? Kusząca propozycja dla Niemca
Rosjanin krytykuje Europejczyków. "Sport powinien łączyć ludzi"