Ogromne szczęście Maxa Verstappena. Część silnika zepsuła się w porę
Max Verstappen wygrał GP Węgier, ale równie dobrze mógł w ogóle nie wystartować do wyścigu. Awaria silnika w sobotnich kwalifikacjach wydarzyła się we właściwym momencie.
Dodatkowo okazało się, że wadliwy element zepsułby się na dojeździe na pola startowe albo najpóźniej w trakcie wyścigu o GP Węgier.
- Zmieniliśmy przed wyścigiem cały silnik u Maxa, bo w sobotę odkryliśmy, że zepsuł się pewien element. Teraz, mając świadomość wygranej, możemy powiedzieć "na szczęście się zepsuł". Ta część była na wyczerpaniu, mogła nawalić już na dojeździe na polach startowych - wyjaśnił Christian Horner, szef Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci PolskiGdyby brak mocy dał o sobie znać na dojeździe na pola startowe, to Verstappen najpewniej w ogóle nie ruszyłby do wyścigu, bo nie miałoby to większego sensu. Dlatego kierowca "czerwonych byków" może mówić o ogromnym szczęściu.
Co ciekawe, podczas niedzielnego GP Węgier aktualny mistrz świata miał kolejne problemy z bolidem. - Mieliśmy kłopoty ze sprzęgłem na początku rywalizacji. Max starał się tym odpowiednio zarządzać. Był taki moment, gdy temperatura tego elementu wymknęła się spod kontroli. Dlatego trzymaliśmy go nieco z dala od Carlosa Sainza. Gdy opanowaliśmy ten problem, mógł jechać pełnym gazem i miał niesamowite tempo - zdradził Horner.
Brytyjczyk podkreślał, że Red Bull w żadnym scenariuszu nie zakładał, że po problemach z kwalifikacji wygrana w GP Węgier będzie możliwa. - Nasza symulacja wskazywała, że jeśli wszystko będzie dobrze, to możemy wywalczyć piąte i szóste miejsce. Odniesienie zwycięstwa, startując z dziesiątej lokaty, przekracza nasze oczekiwania - podsumował.
Czytaj także:
Mick Schumacher pożegna się z Ferrari? Kusząca propozycja dla Niemca
Rosjanin krytykuje Europejczyków. "Sport powinien łączyć ludzi"