Umowa na organizację GP Monako wygasa z końcem sezonu 2022 i być może nie zostanie przedłużona. Wynika to z faktu, że Formuła 1 posiada obecnie w kalendarzu szereg atrakcyjnych lokalizacji. Mowa m.in. o Miami, Las Vegas czy Singapurze, przez co nacisk na wyścig na ulicach Monte Carlo jest mniejszy niż w przeszłości.
Rozmowy ws. przyszłości GP Monako są skomplikowane, bo przez lata promotorzy tego wyścigu płacili wręcz symboliczną kwotę za prawa do jego organizacji. Tymczasem obecnie F1 cierpi na nadmiar chętnych do goszczenia najlepszych kierowców świata, podczas gdy kalendarz może liczyć maksymalnie 25 rund. To wywołuje presję na podnoszenie cen za opłaty licencyjne do F1.
- Na pewno spodziewamy się kilku wyścigów więcej niż w tym roku, ale nie więcej niż 25. To na pewno - mówił niedawno inwestorom Stefano Domenicali, szef F1.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
Oprócz GP Monako niepewna jest przyszłość GP Belgii, a skreślone zostało już GP Francji, które nie odbędzie się w roku 2023. O przyszłość wyścigu na ulicach Monte Carlo walczy jednak książę Albert, co może okazać się decydujące.
- Książę Albert osobiście interweniował w negocjacjach, bo przedstawiciele Automobilklubu Monako nadal grają bardzo ostro i stanowczo. W takim przypadku pośrednik jest wyraźnie potrzebny, aby pomóc obu stronom, w tym przypadku szefom F1 i Automobilklubu, dojść do wspólnego porozumienia - powiedział w "Motorsport Total" Nico Rosberg, który na co dzień mieszka w Monako.
- Książę Albert bierze aktywny udział w negocjacjach, bo GP Monako ma ogromne znaczenie dla F1 z punktu widzenia historii, ale to też najbardziej spektakularny i efektowny wyścig sezonu. On musi przetrwać, ale też organizatorzy tego Grand Prix muszą się dostosować - dodał mistrz świata F1 z sezonu 2016.
Obecnie problem w negocjacjach stanowi fakt, że Automobilklub Monako posiada prawo podpisywania umów sponsorskich na wyłączność. W efekcie podczas GP Monako promowane są inne firmy, niż w przypadku pozostałych rund F1. To czasem prowadzi do konfliktu interesów, bo w trakcie wyścigu w księstwie reklamowane są marki konkurencyjne względem całorocznych partnerów Formuły 1.
Czytaj także:
Nie ma szans na Rosjanina w F1. Wskutek wojny kierowca stracił sponsorów
To nie koniec walki o kierowcę F1. Czeka nas proces sądowy?