Tegoroczna sytuacja w Williamsie wygląda dość jednoznacznie. Liderem zespołu jest Alexander Albon, który bezwzględnie wygrywa rywalizację z Nicholasem Latifim. Taj ma bilans 11:2 w kwalifikacjach i 10:3 w wyścigach Formuły 1. Równocześnie Albon zdobył w tym sezonie wszystkie punkty dla zespołu, bo Latifi ani razu nie meldował się w punktowanej dziesiątce.
Dlatego od kilku miesięcy spekuluje się, że syn miliardera z Kanady wyleci z F1. Williams chciał zatrudnić w jego miejsce Oscara Piastriego i prowadził w tym celu rozmowy z Alpine. Jeszcze w czerwcu obie strony były o krok od finalizacji negocjacji. W kluczowym momencie po 21-latka zgłosił się jednak McLaren, który najprawdopodobniej przechwyci talent z Antypodów.
Williams obecnie ma problem, bo w padoku brakuje oczywistego kandydata do zastąpienia Latifiego. Tymczasem 27-latek poprosił ekipę, by w najbliższych kilku wyścigach oceniła go ponownie. Kanadyjczyk otrzymał nowe podwozie i jest przekonany, że za sprawą zmodyfikowanego bolidu w końcu będzie w stanie rzucić wyzwanie Albonowi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
- Teraz czuję się o wiele bardziej komfortowo. Jestem w stanie pokazywać podczas weekendów F1 na co mnie stać, że mogę wycisnąć z bolidu maksimum, że zasługuję na pozostanie w F1 - powiedział kierowca Williamsa w rozmowie z motorsport.com.
- Na początku roku było inaczej. Myślę, że ostatnimi występami wysłałem jasny sygnał. Nie da się zaprzeczyć, że jest spora zmiana w moich wynikach. Wywieram też na siebie większą presję, bo chcę, by zespół oceniał mnie od momentu, gdy mam poprawiony bolid - dodał.
Zdaniem Kanadyjczyka, przełomowe dla niego okazało się lipcowe GP Wielkiej Brytanii, w którym był w stanie awansować do Q3 w kwalifikacjach. - Chwilę wcześniej, przy okazji GP Kanady, opuszczałem Montreal z przekonaniem, że od początku sezonu nie zanotowałem żadnego progresu - przyznał Latifi.
- Wyjechałem z Montrealu zdziwiony, zdezorientowany, sfrustrowany. Wcześniej było mi też trudno w Australii, ale tam nie było aż tak widać, że męczę się za kierownicą. W Arabii Saudyjskiej miałem dwa wypadki. Nie było progresu, dlatego zmieniliśmy podwozie przy okazji GP Wielkiej Brytanii, by wykluczyć, że to ono jest winne. Od tego momentu nagle moje osiągi są dobre. Nie mówię, że na 100 proc. z podwoziem coś było nie tak. Jednak w 99,9 proc. jestem o tym przekonany - ocenił Kanadyjczyk.
Jedną z opcji Williamsa byłoby zakontraktowanie Logana Sargeanta, który notuje dobre wyniki w Formule 2 i należy do akademii talentów brytyjskiego producenta. Amerykanin ma jednak tylko 21 lat i Brytyjczycy mogą uznać, że powinien spędzić jeszcze jeden sezon na zapleczu F1. To najpewniej oznaczałoby kolejną szansę dla Latifiego.
- Mogę tylko skupić się na sobie. Myślenie o wszystkich możliwych negatywnych scenariuszach nie pomaga. W tym sporcie zawsze wiele rzeczy wisi w powietrzu, a większości z nich nie da się kontrolować, a mogą one wpłynąć na wydajność kierowcy. Dlatego skupiam się na sobie i na pokazaniu zespołowi, na co mnie stać - podsumował Latifi.
Czytaj także:
Ważna zmiana w Red Bullu. Pomoże w walce z Ferrari
Uciekła z synem do Polski. Reakcja Hamiltona