Teoria spiskowa ws. transferu Alonso. Hiszpan wykiwał własny zespół?

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Fernando Alonso długo przekonywał Alpine, że zamierza przedłużyć umowę z zespołem, podczas gdy tak naprawdę negocjował warunki współpracy z Aston Martinem. Hiszpan temu zaprzecza, ale w jego słowa w padoku F1 wierzą nieliczni.

Pod koniec lipca, gdy rozgrywano GP Węgier, Fernando Alonso mówił, że potrzebuje kilku minut, by podpisać nowy kontrakt z Alpine. Wcześniej Hiszpan wielokrotnie powtarzał, że bierze pod uwagę wyłącznie dalszą współpracę z ekipą z Enstone. Tymczasem w poniedziałek, kilkanaście godzin po wyścigu, Aston Martin pochwalił się podpisaniem wieloletniej umowy z 41-latkiem.

W padoku Formuły 1 nikt nie ma wątpliwości, że Alonso zwodził szefów Alpine, bo trudno oczekiwać, by dwukrotny mistrz świata dogadał się z Aston Martinem w kilka godzin. Teoria, jakoby Brytyjczycy zgłosili się do niego tuż przed GP Węgier, jest mocno wątpliwa i naciągana.

Fernando Alonso przeciągnął negocjacje na tyle, że transfer do Aston Martina ogłoszono 1 sierpnia. Hiszpan doskonale wiedział, że Alpine myśli o zakontraktowaniu w jego miejsce Oscara Piastriego, ale kontrakt 21-latka zobowiązuje Francuzów do zapewnienia mu miejsca w stawce do 1 sierpnia. Tym samym, w momencie ogłaszania decyzji przez Alonso, Piastri był wolnym strzelcem i mógł podpisać kontrakt z McLarenem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Czy Alonso w ten sposób wykiwał własną ekipę? Hiszpański kierowca w rozmowie z "Motorsport Week" ostro skomentował teorię spiskową głoszoną przez niektórych dziennikarzy. - Usłyszałem o tym na początku sierpnia i szczerze mówiąc, czytanie o tej teorii spiskowej było dla mnie smutne i denerwujące zarazem - powiedział mistrz świata z sezonów 2005-2006.

- Przez kilka miesięcy rozmawiałem z Alpine o przedłużeniu umowy, ale oficjalnie do niczego nie doszło. Nic się nie wydarzyło. Aston Martin zadzwonił do mnie w czwartek przed GP Belgii, gdy było jasne, że Sebastian Vettel odchodzi na emeryturę. Gdyby Sebastian kontynuował karierę w F1, to nie doszłoby do tego transferu - dodał Alonso.

Zdaniem Alonso, nie miał on żadnego wpływu na późniejsze problemy Alpine z pozyskaniem Piastriego. - Podjąłem decyzję, a to, co stało się później z Oscarem, to zupełnie nie moja sprawa. To niesamowity talent. Pracuje dla Alpine od dwóch lat i życzę mu wszystkiego dobrego, tak samo jak i Alpine. To jest zespół, który zawsze będę miał w sercu, biorąc pod uwagę, co osiągnęliśmy zaczynając naszą współpracę w roku 2000 - skomentował kierowca z Oviedo.

- Wróciłem do F1 dzięki Alpine, więc życzę im dobrze. Komentarze o jakichś teoriach spiskowych są dla mnie smutne. Ja zawsze robiłem swoje - dodał Alonso.

Wcześniej Otmar Szafnauer, szef Alpine, wyjawił w mediach, że o transferze swojego kierowcy do Aston Martina dowiedział się z komunikatu prasowego. Sam Fernando Alonso twierdzi, że powiedział większości osób w zespole o swoim odejściu, ale zapomniał... poinformować Szafnauera.

Czytaj także:
Zła wiadomość dla Fernando Alonso. Syn miliardera ważniejszy dla zespołu?
McLaren bierze winę na siebie. Rozstanie z kierowcą najlepszym wyborem

Komentarze (1)
avatar
rapod1
29.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Aston Martin zadzwonił do mnie w czwartek przed GP Belgii, gdy było jasne, że Sebastian Vettel odchodzi na emeryturę." Czyli AM zadzwonił miesiąc po podpisaniu umowy z ALO do ALO?