Brytyjczycy bronią Hamiltona. Oberwało się za to Alonso

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Fernando Alonso nazwał Lewisa Hamiltona "idiotą", po tym jak ten wjechał w jego bolid podczas GP Belgii. Hiszpan oskarżył też Brytyjczyka o nieumiejętność jazdy w tłoku. Alonso doczekał się niemal natychmiastowej riposty w studiu Sky Sports.

Lewis Hamilton będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o GP Belgii, co ma związek z wypadkiem, jaki 37-latek sprowokował na pierwszym okrążeniu. Kierowca Mercedesa podczas walki o drugą pozycję w szykanie Les Combes trafił w samochód Fernando Alonso. Hiszpan ostro ocenił manewr Hamiltona, nazywając go "idiotą".

- Ten gość potrafi tylko jeździć, gdy startuje jako pierwszy - komentował przez radio Alonso, a jego słowa nie spodobały się ekspertom w studiu Sky Sports.

Martin Brundle, były kierowca F1, reakcję Alonso uznał za przesadzoną. Jego zdaniem, obraźliwe słowa w kierunku Hamiltona były nie potrzebne. - Komentarze Fernando, choć podsycane gniewem i adrenaliną w trakcie wyścigu, o tym, że Lewis potrafi wygrywać tylko ruszając z przodu, były niesprawiedliwe i nieadekwatne do sytuacji - powiedział Brundle.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

- Hamilton to jeden z najuczciwszych i najczyściej jeżdżących kierowców w historii F1. W trakcie swojej kariery nie musiał uciekać się do zbyt wielu fauli, biorąc pod uwagę jego niesamowitą i naturalną prędkość. Wystarczy sobie przypomnieć wyścig z Brazylii sprzed roku, jak przebijał się z końca stawki - dodał Brundle.

Ekspert Sky Sports pochwalił za to Hamiltona, że zaraz po wyścigu przyznał się do błędu i wziął na siebie winę za wypadek z Alonso. - Powiedział, że nie widział Fernando, bo znajdował się w martwym punkcie. Myślę, że Hiszpan mógł być gdzieś w jego lusterku. Zresztą, Alonso robił wszystko, aby pozostać jak najbliżej wewnętrznej i zrobić miejsce Lewisowi - ocenił Brundle.

- Warto docenić, że Lewis zobaczył powtórki i natychmiast podniósł rękę, biorąc pełną odpowiedzialność za ten wypadek - podsumował Brytyjczyk.

Czytaj także:
Co z Porsche w F1? Pojawiają się kłopoty
Ekipa Kubicy na sprzedaż. Polak w nowej roli?

Komentarze (0)