"Jesteśmy koszem na śmieci". Kłótnia w Mercedesie o strategię

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

- Daliśmy ciała - narzekał Lewis Hamilton podczas GP Holandii, rzucając przy tym szereg przekleństw pod adresem Mercedesa. Błędna strategia pozbawiła Brytyjczyka szansy na zwycięstwo. Taktyki zespołu starał się bronić Toto Wolff.

Mercedes planował skorzystać z jednego pit-stopu w GP Holandii i taka strategia mogła dać Lewisowi Hamiltonowi zwycięstwo w niedzielnym wyścigu Formuły 1. W drugiej fazie wyścigu Brytyjczyk był bowiem szybszy od Maxa Verstappena i posiadał przewagę w zakresie opon.

Sytuacja zmieniła się na ostatnich okrążeniach, gdy doszło do wirtualnej neutralizacji po awarii bolidu Yukiego Tsunody, a następnie usterki w maszynie Valtteriego Bottasa. Kierownictwo Red Bull Racing wykorzystało wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa, by założyć swojemu liderowi nowe, miękkie opony.

Podobnej decyzji zabrakło w szeregach Mercedesa, przez co Lewis Hamilton pozostał na torze na używanym ogumieniu i to z pośredniej mieszanki. - Daliśmy ciała - narzekał siedmiokrotny mistrz świata przez radio, rzucając przy tym licznymi przekleństwami. Obrazu dopełniła decyzja George'a Russella, który wymógł na ekipie założenie miękkich opon przy okazji neutralizacji. To sprawiło, że Russell w końcówce GP Holandii też uporał się z Hamiltonem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Co o narzekaniach Hamiltona myśli szef Mercedesa? - Jesteśmy koszem na śmieci dla kierowcy. To są bardzo emocjonalne chwile. Jesteś tak blisko, walczysz o zwycięstwo, a potem nagle tracisz wszystko. Jasne jest, że w takiej sytuacji emocje biorą górę. Gdy siedzisz w kokpicie, jesteś sam i nie widzisz, co się dzieje. Za chwilę porozmawiamy z Lewisem o tym wszystkim - powiedział Toto Wolff w Sky Sports.

Austriak zdradził, że rozmawiał z Hamiltonem o strategii przed wyścigiem. Obie strony ustaliły, że postawią na odważną taktykę, bo tylko w taki sposób można było myśleć o pokonaniu Red Bulla. - Czy podejmowaliśmy ryzyko w wyścigu? Tak - odpowiedział szef Mercedesa.

- Lewis miał opony, które przejechały dopiero pięć okrążeń. Pozostanie na torze i utrzymanie pozycji lidera było w tej sytuacji czymś właściwym. Nie wyszło nam to, ale wolałem podjąć ryzyko i spróbować odnieść zwycięstwo, niż zająć drugie i trzecie miejsce - dodał Wolff.

Szef ekipy z Brackley podkreślił, że gdyby Hamilton został wezwany na pit-stop, to i tak nie miałby szans walki z Verstappenem. - Mogliśmy wezwać Lewisa na pit-stop, a zostawić George'a na torze. To też byłoby do bani. Gdybyśmy obu wezwali na pit-stop, też byśmy przegrali. Dlatego warto było ryzykować. Moglibyśmy zaprosić obu kierowców do siebie, ale to zapewniłoby nam tylko drugie i trzecie miejsce. Nie walczylibyśmy o wygraną - podsumował Wolff.

Czytaj także:
Wielomilionowe odszkodowanie w F1? Menedżer kierowcy reaguje na plotki
Szantaż Putina wpływa na zespoły F1. Mercedes znalazł rozwiązanie problemu

Źródło artykułu: