To koniec damskiej F1? Ogromne długi
W Series, potocznie nazywana damską F1, może przestać istnieć. Kobieca seria wyścigowa ma zobowiązania finansowe wysokości 7,5 mln funtów. Ogromny dług może sprawić, że W Series nie dokończy sezonu 2022.
Damska F1 zniknie?
Ustalenia "The Telegraph" są szokujące, bo dotąd wydawało się, że W Series rozwija się zgodnie z planem. Seria wyścigowa wyłącznie dla pań powstała w roku 2019, by pomóc przedstawicielkom płci pięknej w motorsporcie i utworzyć ścieżkę rozwoju, która miała doprowadzić je do startów w F1. Z myślą o tym przygotowano wysokie nagrody pieniężne, za sprawą których najlepsze zawodniczki miały sobie opłacać starty w wyższych seriach wyścigowych.
W Series na każdy wyścig wysyła załogę liczącą od 15 do 20 osób. Jednak podczas najbliższej rundy w Singapurze nie zobaczymy ani jednego pracownika damskiej F1, bo seria desperacko próbuje znaleźć fundusze niezbędne do utrzymania się na powierzchni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?Skąd wzięły się problemy W Series?
Damską F1 stworzyła Catherine Bond Muir, była prawniczka i bankierka, która przez lata pracowała na rzecz poważnych korporacji w Londynie. Jej starania w celu ułatwienia kobietom rywalizacji w motorsporcie były powszechnie chwalone w padoku, ale też warto zauważyć, że W Series nie przybliżyła żadnej zawodniczki do Formuły 1.
Dominatorką W Series stała się Jamie Chadwick, która zdobyła tytuły mistrzowskie w sezonach 2019 i 2021 (w roku 2020 mistrzostwa odwołano z powodu koronawirusa). Mimo to Brytyjka nie przedarła się do F1 i pozostała jej jedynie praca w roli ambasadorki Williamsa. Zespół z Grove zaoferował jej w zamian zajęcia w symulatorze i wyjazdy na wyścigi F1.- W tej chwili prowadzimy wiele rozmów i jestem bardzo optymistycznie do nich nastawiona. Tak naprawdę walczymy o przetrwanie od pierwszego dnia. Jesteśmy jednak prawdziwymi wojownikami - powiedziała Muir.
Chadwick w najbliższy weekend w Singapurze może sobie zapewnić trzeci tytuł mistrzowski W Series w karierze. Następnie seria miała zorganizować wyścigi w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Jednak obecnie znajdują się one pod sporym znakiem zapytania. Nie wiadomo też, czy damska F1 znajdzie fundusze na wypłatę nagród pieniężnych.
Zgodnie z deklaracjami, zwyciężczyni W Series otrzymuje 500 tys. dolarów. Łączna pula nagród w jednym sezonie wynosi 1,5 mln dolarów. - Analizujemy nasze budżety, szukamy oszczędności i nadal będziemy zbierać pieniądze - oświadczyła Muir.
Kibice i sponsorzy nie doceniają damskiej F1?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że W Series miało mieć zagwarantowane środki od amerykańskiego inwestora, który jednak zerwał umowę i nie wypłacił damskiej F1 żadnych pieniędzy. Muir nie potwierdziła jednak tych rewelacji. Brytyjka zwróciła za to uwagę na to, że damski sport od dawna jest gorzej traktowany niż męskie dyscypliny.
- W Series to praktycznie nowa dyscyplina sportowa. Tenis po wielu latach wywalczył równouprawnienie pod względem nagród, ale Bille-Jean King starania o to rozpoczęła przed 50 laty. Piłka nożna powoli też staje się coraz bardziej wyrównana pod względem finansów piłkarzy i piłkarek. Rugby? Tylko rywalizacja mężczyzn budzi zainteresowanie - stwierdziła Muir.
- Wszystko wymaga czasu. Damska F1 organizuje dopiero trzeci sezon, a już wywarliśmy ogromny wpływ na środowisko. Jesteśmy na dobrej drodze - dodała założycielka W Series.
Polska miała dotąd jedną reprezentantkę w W Series - w roku 2019 etatową zawodniczką damskiej F1 była Gosia Rdest. Natomiast w sezonie 2021 pełniła funkcję rezerwowej i przyszło jej podczas jednej z rund zastąpić Tasmin Pepper.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Koniec sporu w F1. Podjęto decyzję ws. sprintów
Alfa Romeo ogłosiła skład na sezon 2023