Sergio Perez miał bardzo dobre wejście w sezon 2022, a po wygranej w GP Monako zapowiadał nawet walkę o tytuł mistrzowski z Maxem Verstappenem. W kolejnych miesiącach forma Meksykanina uległa pogorszeniu, co miało związek z kierunkiem rozwoju bolidu przez "czerwone byki".
Zespół z Milton Keynes zaczął ustawiać bolid w taki sposób, że ten bardziej pasował pod styl jazdy Verstappena. W efekcie Perez w ostatnich kwalifikacjach i wyścigach Formuły 1 wyraźnie odstawał od zespołowego partnera. To z kolei wywołało krytykę 32-latka w mediach.
Jednak w GP Singapuru meksykański kierowca pokazał się ze świetnej strony, odnosząc przekonujące zwycięstwo w zdradliwych warunkach. - Ta wygrana jest dla mnie naprawdę wyjątkowa, bo w ostatnich wyścigach przeżywałem trudny okres - powiedział Perez przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
- Oczywiście media w świecie F1 przesadzają i czynią sprawy większymi niż są. Może traktują mnie w ten sposób, bo jestem Meksykaninem. Jeśli nie stanę na podium w dwóch wyścigach z rzędu, to od razu mam najgorszy sezon w karierze, a Red Bull powinien mnie wyrzucić z zespołu. Takie rzeczy się pojawiają, gdy mi nie idzie - dodał kierowca Red Bull Racing.
Zwycięstwo na Marina Bay w Singapurze sprawiło, że Sergio Perez ma na swoim koncie 235 punktów i traci tylko 2 "oczka" do drugiego w mistrzostwach Charlesa Leclerca. Wprawdzie dogonienie Maxa Verstappena wydaje się misją niemożliwą, ale obaj kierowcy Red Bulla ciągle mogą zakończyć sezon 2022 na dwóch czołowych lokatach w F1.
- Nieźle, że udało się wygrać w GP Singapuru, bo tym zwycięstwem przypomniałem każdemu, jak dobry jestem. Taki występ to zawsze coś dobrego. Ostatnio naprawdę ciężko na to pracowałem - podsumował Perez.
Czytaj także:
Nie pojadą w Dakarze. Są za to gotowi na wojnę
Przyszłość Lewisa Hamiltona w F1. Decyzja już zapadła?