W lipcu tego roku prokuratura wszczęła postępowanie karne przeciwko Berniemu Ecclestone'owi, po tym jak wyszło na jaw, że były szef Formuły 1 ukrył przed fiskusem pokaźny majątek. Brytyjczyk zabezpieczył w funduszu inwestycyjnym z siedzibą w Singapurze ponad 650 mln dolarów. Miały to być środki zabezpieczone dla jednej z jego córek.
W sierpniu Ecclestone został wezwany przed brytyjski sąd, gdzie otrzymał szansę wytłumaczenia się z oskarżeń. 91-latek nie przyznał się jednak do winy.
Innego zdania jest prokurator, który uważa, że Ecclestone od lipca 2013 roku do października 2016 roku składał fałszywe zeznania majątkowe i ukrywał sporą część dochodów. Wszystko po to, aby nie zapłacić podatków w Wielkiej Brytanii.
Natomiast we wtorek w Londynie byliśmy świadkami kolejnej odsłony procesu. Były szef F1 przybył do gmachu budynku z żoną Fabianą, która towarzyszyła mu na rozprawie również latem. Prowadząca sprawę Deborah Taylor postanowiła, że właściwa część procesu rozpocznie się 9 października 2023 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Prokurator Alexander Langhorn w rozmowie ze Sky Sports stwierdził, że proces powinien potrwać kilka tygodni, dlatego Ecclestone najwcześniej pozna wyrok w październiku-listopadzie 2023 roku. Ze względu na podeszły wiek byłego szefa F1, decyzją sądu może on nie być obecny na wybranych rozprawach.
Bernie Ecclestone przez ponad cztery dekady kontrolował Formułą 1, co pozwoliło mu się dorobić gigantycznego majątku. Brytyjczyk w roku 2017 spieniężył swoje aktywa, sprzedając królową motorsportu amerykańskiej spółce Liberty Media. Transakcja była warta 4,4 mld dolarów. Od tego momentu Ecclestone przestał pokazywać się na wyścigach i jest sporadycznie widziany w padoku F1.
Czytaj także:
Nie pojadą w Dakarze. Są za to gotowi na wojnę
Przyszłość Lewisa Hamiltona w F1. Decyzja już zapadła?