Wiele wskazuje na to, że już w najbliższy weekend Max Verstappen zapewni sobie tytuł mistrza świata Formuły 1 w sezonie 2022. Będzie to potwierdzenie tegorocznej dominacji Red Bull Racing, który w pełni wykorzystał liczne błędy Ferrari. Źle dobrana taktyka sprawiła, że w kilku wyścigach Charles Leclerc stracił łącznie sporo punktów.
Leclerc chce jednak, aby zespół wyciągnął wnioski z błędów popełnionych w ostatnich miesiącach, co może zaprocentować w przyszłym roku. Tak było chociażby w ostatnim GP Singapuru, kiedy stratedzy Ferrari podejmowali w porę odpowiednie decyzje.
- Chcę wykorzystać te ostatnie wyścigi, aby poprawić sposób, w jaki wykorzystujemy potencjał wyścigu. Czuję, że Singapur to pod tym względem krok naprzód. Musimy jednak zrobić kolejne. Z tego jestem zadowolony, choć oczywiście jestem nieco sfrustrowany drugą pozycją - powiedział motorsport.com Leclerc, który do GP Singapuru ruszał z pole position i myślał o zwycięstwie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Dobrą robotę strategów pochwalił też Mattia Binotto. Szef Ferrari zwrócił uwagę na to, że jego zespół zastosował agresywną taktykę, starając się wyprzedzić Sergio Pereza przy okazji pit-stopów. - Wierzę, że podjęliśmy właściwe decyzje. Jako jedni z pierwszych założyliśmy slicki, gdy tor nie był jeszcze w pełni suchy. Naszym wyborem zmusiliśmy też Pereza do pit-stopu. Staraliśmy się w ten sposób zmienić losy wyścigu - wyjaśnił Binotto.
Dla Ferrari wyścig w Singapurze był pierwszym od maja, w którym obaj kierowcy stanęli na podium F1. - To dobra wiadomość. Nadal są rzeczy, które musimy poprawić jako zespół, ale na pewno robimy ogromne kroki naprzód. Uczymy się w każdej sytuacji. Ostatnie wyścigi to dla nas szansa, by przygotować się do sezonu 2023 i być jeszcze lepiej przygotowanym do walki na szczycie stawki - ocenił Carlos Sainz, który w GP Singapuru finiszował jako trzeci.
Dobry wyścig w Singapurze pozwolił też poprawić sytuację Ferrari w klasyfikacji konstruktorów F1. Zespół umocnił się na drugim miejscu w stawce, powiększając przewagę nad Mercedesem do 66 punktów.
Czytaj także:
Mercedes bliski transferu kierowcy. To będzie zaskakujący ruch w F1
Były szef F1 poczeka na wyrok. Wraca sprawa zatajenia 650 mln dolarów