Negocjacje pomiędzy Danielem Ricciardo a Mercedesem są na końcowym etapie. Podczas GP Singapuru australijski kierowca był widziany w centrum gościnnym niemieckiej ekipy, gdzie miał dogrywać szczegóły współpracy. Australijczyk jest pogodzony z losem i najprawdopodobniej nie zobaczymy go na polach startowych Formuły 1 w sezonie 2023 - twierdzi francuski Canal+.
Ricciardo i Mercedes dokonali w tym przypadku chłodnej kalkulacji. 33-latek uznał, że w jego przypadku nie ma sensu dogadywanie się z Williamsem czy Haasem i rywalizowanie bolidem z końca stawki F1. Z kolei stajnia z Brackley potrzebuje doświadczonego kierowcy na rezerwie, który pomógłby jej podczas pracy w symulatorze. Zwłaszcza jeśli Mercedes na początku sezonu 2023 będzie notować straty względem Red Bull Racing i Ferrari.
Ponadto Mercedes w osobie Daniela Ricciardo będzie miał zabezpieczenie na wypadek ewentualnej decyzji Lewisa Hamiltona o zakończeniu kariery. Wprawdzie 37-latek twierdzi, że nie stracił zapału do F1 i może się ścigać w stawce przez pięć kolejnych sezonów, ale jeśli Niemcy nadal nie będą rywalizować o tytuł mistrzowski, może zmienić zdanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
Australijczyk może sobie pozwolić na pracę w roli rezerwowego, bo wcześniej uzgodnił warunki rozwiązania kontraktu z McLarenem. Brytyjczycy zgodzili się na wypłacenie całej należnej mu pensji w sezonie 2023. Tym samym na jego konto i tak powędruje nieco ponad 20 mln dolarów.
Wbrew wcześniejszym spekulacjom mediów, Daniel Ricciardo nie znajdował się zbyt wysoko na liście życzeń Alpine, po tym jak upadł temat startów w tym zespole Oscara Piastriego. Kierownictwo francuskiej firmy do teraz ma za złe 33-latkowi, że nie wierzył w długoterminowy projekt i postanowił opuścić ekipę z Enstone po sezonie 2020, przenosząc się właśnie do McLarena.
Czytaj także:
Nie pojadą w Dakarze. Są za to gotowi na wojnę
Przyszłość Lewisa Hamiltona w F1. Decyzja już zapadła?