Max Verstappen zdobył piąte pole position w sezonie 2022, po tym jak wygrał kwalifikacje do GP Japonii. Jednak kierowca Red Bull Racing może jeszcze stracić pierwszą pozycję startową, bo po zakończeniu "czasówki" trafił na dywanik u sędziów. Wszystko przez zajście, do którego doszło na dojeździe do zakrętu 130R.
W tej sekcji toru Holender jechał dość wolno i nagle wykonał manewr skrętu, próbując zagrzać opony przed decydującym okrążeniem. Tyle że za plecami 25-latka znajdował się rozpędzony Lando Norris. Kierowca McLarena ratował się przed wjechaniem w rywala i wypadł na pobocze, by uniknąć zderzenia.
- Jechałem dość wolno i zacząłem przyspieszać, ale moje opony były zimne, więc przytrafił mi się "moment". Lando próbował mnie wyprzedzić w tym samym czasie, więc musiał trochę się napracować, by mnie ominąć. Na szczęście nic się nie stało - powiedział Verstappen przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Jednak Norris ocenił, że "dość jasny" jest fakt, że Verstappen próbował go przyblokować. - Kierowcy zawsze wyprzedzają się przed ostatnim zakrętem, nawet jeśli panuje zgoda wśród nas, by tego nie robić. Nie ma to znaczenia, ale Verstappen zrobiłby to samo, gdyby znalazł się w mojej sytuacji. Różnica jest taka, że ja nie skręciłbym bolidem w jego stronę - powiedział Brytyjczyk.
Reprezentant McLarena nie miał przy tym wątpliwości, co do tego, czy mistrz świata zasłużył na karę. - Tak, na pewno - odpowiedział bez namysłu.
W obronie swojego kierowcy stanął za to szef Red Bull Racing. - Nie sądzę, by próbował blokować Lando. Pewnie nie spodziewał się, że ktoś będzie za jego plecami w tej części toru. Rozgrzewał opony, szykował się do szybkiego okrążenia. Widać na powtórkach, że do tego momentu Max i Lando podążali za sobą jeden po drugim - powiedział Christian Horner w Sky Sports.
Czytaj także:
Afera w F1 skończy się w sądzie? Mercedes tego nie wyklucza
Wypadek za 0,5 mln dolarów. Schumacher się nie popisał