Dwa miejsca w F1, czterech chętnych. Trwa zażarta walka o kontrakty

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Antonio Giovinazzi (po lewej) i Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Antonio Giovinazzi (po lewej) i Robert Kubica

Sezon 2022 w F1 powoli dobiega końca. Większość ekip ma już gotowe składy na przyszły rok. W stawce są jeszcze dwa wolne miejsca, o które walczy przede wszystkim czterech kierowców. Kto ma szansę na angaż?

W kalendarzu mamy połowę października i nie jest zaskoczeniem, że w tym momencie większość miejsc w Formule 1 na kolejny sezon jest zajęta. W stawce pozostały tylko dwa wolne fotele i również niespodzianką nie jest to, że mowa o dwóch najsłabszych zespołach - Haasie oraz Williamsie.

Perspektywa jazdy mało konkurencyjnym bolidem nie jest zbyt ciekawa, dlatego sam z możliwości walki o kontrakt w jednej z tych ekip wykluczył się Daniel Ricciardo. Australijczyk w ubiegły weekend, przy okazji GP Japonii, potwierdził swoją nieobecność na polach startowych w przyszłym roku. Doświadczony kierowca liczy, że los będzie dla niego bardziej łaskawy przed sezonem 2024.

Ciekawe jest to, że z Williamsem i Haasem łączeni są momentami ci sami kierowcy. Tak jest chociażby z Mickiem Schumacherem. Niemiec prowadzi rozmowy z amerykańską ekipą ws. kontynuowania współpracy, ale nie wyklucza przy tym transferu do zespołu z Grove. Przemawia za tym fakt, że szefem Williamsa jest jego rodak - Jost Capito.

Powrót do F1 marzy się Antonio Giovinazziemu i to niezależnie od barw zespołowych. Włoch należy do akademii talentów Ferrari, przez co teoretycznie powinno mu być bliżej do Haasa, ale z padoku docierają sygnały, że 28-latek byłby też gotów przenieść się do Williamsa. Na jego korzyść przemawia doświadczenie zebrane podczas trzech lat startów w Alfie Romeo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca

Fakt jest jednak taki, że Giovinazzi w sezonach 2019-2021 nie zachwycał w F1 i zdaniem wielu, nie wykorzystał swojej szansy. Dlatego Williams bardzo poważnie bierze pod uwagę awansowanie własnego podopiecznego, zaledwie 21-letniego Logana Sargeanta. Młody Amerykanin notuje dobre wyniki w F2 i spełniłby przy tym marzenie szefów Liberty Media o posiadaniu w stawce kierowcy z USA.

Ostatni na liście chętnych do powrotu do F1 jest Nico Hulkenberg. Nie tak dawno media były przekonane, że doświadczony Niemiec zwiąże się z Haasem, ale jego szanse miały zmaleć. W przypadku 35-latka możemy mówić o sporej wiedzy, ale równocześnie Hulkenberg zaliczył występy w 181 Grand Prix i ani razu nie stał na podium. Jest pod tym względem negatywnym rekordzistą wszach czasów w F1.

Kiedy poznamy decyzje Haasa i Williamsa? Obie ekipy nie zamierzają się spieszyć, bo wiedzą, że czas działa na ich korzyść. Im dłużej będą zwlekać, tym większe są szanse na to, że któryś z kierowców zaoferuje ciekawy pakiet sponsorski. Dodatkowo w przypadku Sargeanta dochodzi konieczność czekania na superlicencję. 21-latek musi ukończyć sezon w F2 w czołowej piątce, aby zyskać prawo jazdy w F1. Obecnie Amerykanin zajmuje w "generalce" mistrzostw trzecią lokatę.

Czytaj także:
Zastępca Kubicy dostanie szansę w F1. Alfa Romeo ogłosiła decyzję
Verstappen straci tytuł? "Nonsens"

Źródło artykułu: