Max Verstappen zaraz na początku GP Sao Paulo próbował odebrać Lewisowi Hamiltonowi drugą pozycję w wyścigu Formuły 1. Kierowca Red Bull Racing nabrał szybkości przed pierwszym zakrętem, wysunął się przed rywala, ale już w drugim zakręcie to Brytyjczyk znalazł się minimalnie z przodu. Wtedy też doszło pomiędzy nimi do kontaktu, wskutek którego u Verstappena doszło do zniszczenia przedniego skrzydła.
Incydentem Verstappen-Hamilton zajęli się sędziowie, zdaniem których to Holender ponosił odpowiedzialność za zderzenie. Dlatego nałożono na niego karę 5 s. - Gdy jechałem obok niego, to poczułem, że nie ma zamiaru zostawiać mi miejsca. No i dobrze, ale co w takim razie? Skoro nie zostawiasz mi miejsca na torze, to mamy się zderzyć? - pytał retorycznie dwukrotny mistrz świata przed kamerami Sky Sports.
- Pomyślałem sobie, że może po sytuacjach z zeszłego roku zapomnijmy o tym wszystkim i zacznijmy się ścigać. Jechaliśmy koło w koło i myślałem, że możemy dać kibicom dobre show. Okazało się jednak, że za rywala mam kierowcę, który nie miał zamiaru zostawiać mi miejsca - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to
Kierowca Red Bulla był też zaskoczony werdyktem sędziów. - Nie byłem zdenerwowany, ale gdybyście mnie zapytali, czy powtórzyłbym ten manewr, to odpowiedziałbym twierdząco - wyjaśnił swój punkt widzenia.
Zdaniem Verstappena, Hamilton mógł pozostawić mu więcej miejsca w środku zakrętu. - Byłem w 85 proc. obok jego bolidu i moją intencją nie było doprowadzenie do kolizji. Czułem jednak, że nie zamierza mi zostawiać miejsca w tym zakręcie. Dlatego w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że dojdzie do zderzenia. Gdyby pojechał nieco szerzej, pozostałby z przodu, a nie byłoby kontaktu. Szkoda - skomentował kierowca Red Bulla.
- Chcę się ścigać. Chcę toczyć fajne pojedynki, ale gdy ten drugi nie chce z tobą współpracować, to co mam zrobić? - zakończył Verstappen, który wskutek wczesnego pit-stopu, a następnie kary od sędziów nie miał szans na wygraną w GP Sao Paulo. Kierowca Red Bulla na mecie był szósty.
Czytaj także:
"Jeszcze jeden wyścig i koniec". Alonso wściekły na kolegę z zespołu
Kierowca F1 w opałach. Cudem uniknął zawieszenia w wyścigu