Przed tygodniem w GP Sao Paulo doszło do spięcia pomiędzy kierowcami Red Bull Racing. Chociaż Sergio Perez walczy o wicemistrzostwo świata Formuły 1, to Max Verstappen nie oddał zespołowemu koledze pozycji na torze. Ustalenia wewnątrz zespołu były jednak inne i chwilę wcześniej Perez bez walki pozwolił się wyprzedzić Verstappenowi, który miał nadzieję na walkę z jadącym z przodu Fernando Alonso.
Holender nie wyprzedził Alonso, ale też nie oddał pozycji Perezowi. Media zaczęły informować, że zachowanie dwukrotnego mistrza świata F1 spowodowane było wydarzeniami w kwalifikacjach do GP Monako, gdzie Meksykanin miał celowo rozbić bolid. Gdy wydawało się, że konflikt w Red Bullu przygasa, oliwy do ognia dolał Antonio Perez.
- Czuje gorący oddech Sergio na szyi - wypalił ojciec meksykańskiego kierowcy, zdaniem którego Verstappen jest świadom konkurencji wewnątrz zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Kiks bramkarza. Ale co stało się później?!
- Max nigdy nie miał tak dobrego partnera w zespole, jakim jest Sergio. Wszyscy inni kierowcy dali mu się podporządkować. Tymczasem Sergio wygrywa wyścigi, których Max nie jest w stanie wygrać. To bardzo trudne - dodał Antonio Perez, cytowany przez agencję GMM.
Meksykanin podziękował mediom, że po wydarzeniach z GP Sao Paulo stanęły w obronie jego syna. - To było wspaniałe. To była chyba największa satysfakcja w tej sytuacji - stwierdził.
Zupełnie inaczej ostatnie wydarzenia widzi Jos Verstappen, ojciec Maxa. - Nie podobało mi się to, co wydarzyło się w Brazylii. Max został wykreowany w mediach jako negatywna postać, co było całkowicie nieuzasadnione. Wątpiłem nawet, czy przylecę na GP Abu Zabi w tej sytuacji, ale ostatecznie wsiadłem do samolotu - powiedział Holender w rozmowie z "De Limburger".
Verstappen senior zasugerował, że zachowanie jego syna mogło być powiązane z "tym, co wydarzyło się w Monako". Holender odniósł się też do całego sezonu 2022 w wykonaniu 25-latka. - Po pierwszych wyścigach myślałem, że nie uda się obronić tytułu. Jednak zespół zareagował szybko i dobrze. Problemem była przede wszystkim nadwaga bolidu. Gdy to zostało rozwiązane, samochód przypasował Maxowi - wyjaśnił Jos Verstappen.
Zdaniem byłego kierowcy F1, jego syn nie zasługuje na opinię kapryśnego i zarozumiałego człowieka, jaką próbuje mu się stworzyć w padoku. - Max to miły i fajny gość. On naprawdę ma serce. Po prostu, gdy zakłada kask, zamienia się w lwa. Wtedy lepiej nie sprowadzać go do narożnika, bo eksploduje - podsumował Verstappen senior.
Czytaj także:
Będzie więcej sprintów w F1. Nieoficjalne ustalenia
Lewis Hamilton ma dość. Koszmar Brytyjczyka powrócił