Audi pojawi się w Formule 1 w roku 2026. Niemcy zamierzają opracować własny silnik F1 nowej generacji, podczas gdy współpracujący z nimi Sauber (obecnie Alfa Romeo) zbuduje resztę bolidu. Do momentu debiutu w stawce, firma z Ingolstadt zamierza nabyć aż 75 proc. akcji Saubera i tym samym stanie się większościowym udziałowcem w szwajcarskiej ekipie F1.
Szefowie Audi dali sobie trzy lata na odniesienie sukcesu w F1. Na ten cel przygotowano też astronomiczną kwotę - mówi się o wydatkach od 500 mln euro do nawet 1 mld euro. Na tę sumę miałyby się złożyć koszty związane z wykupem akcji Saubera, rozbudowa fabryki silników w Neuburgu, zaprojektowanie jednostki napędowej i zatrudnienie nowych osób w firmie.
- Jesteśmy świadomi wyzwania, jakie przed nami stoi. Wejście Audi do F1 w roku 2026 jest atrakcyjną opcją, bo dość wcześnie o tym postanowiliśmy. Mamy nieco ponad 40 miesięcy do pierwszego wyścigu. Na dodatek w sezonie 2026 dojdzie do zmiany przepisów, przez co może dojść do zresetowania stawki F1 - powiedział "Motorsport Week" Adam Baker, lider projektu F1 w Audi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora
- Inne firmy często wchodziły do F1 w momencie trwania danego cyklu regulaminowego. W naszym przypadku dojdzie do debiutu, gdy wszyscy będą mieć nowe podwozia i silniki. To może sprawić, że rywale stracą swoją przewagę i zyski wynikające z przeszłości. Nowym graczom ułatwi to zadanie - dodał Baker.
W roku 2026 Audi zamierza produkować silniki wyłącznie dla swojego zespołu. Niemiecki producent nie wyklucza jednak, że to się zmieni. - FIA może wymóc na nas dostarczanie jednostek napędowych innej ekipie, jeśli ta nie będzie mieć dostawcy. Gdyby do tego doszło, bylibyśmy gotowi. Jednak w tej chwili nie szukamy partnera klienckiego, jest na to za wcześnie. Skupiamy się wyłącznie na sobie - zakończył Baker.
Czytaj także:
Gdzie trafi Robert Kubica? Ubywa wolnych miejsc
Zmowa przeciwko nowym zespołom w F1. Zakulisowe gierki