Mohammed ben Sulayem został wybrany na stanowisko prezydenta FIA w grudniu 2021 roku. Nie potrzeba było wiele czasu, aby Emiratczyk popadł w konflikt z szefami Liberty Media, do których należy Formuła 1. W ubiegłym sezonie ben Sulayem długo blokował możliwość zwiększenia sprintów w F1. Tłumaczył to chęcią dbania o dobro pracowników federacji, a tak naprawdę zależało mu na zgarnięciu większego kawałka tortu finansowego.
W ostatnich tygodniach ben Sulayem zakwestionował z kolei wartość F1. Po tym jak pojawiły się plotki, że Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej (PIF) jest gotów wyłożyć ponad 20 mld dolarów za królową motorsportu, prezydent FIA uznał tę kwotę za zawyżoną. Podkreślił przy tym, że FIA może zablokować próbę zmiany właściciela.
Słowa ben Sulayema przelały czarę goryczy. W ostatnich dniach prezydent FIA otrzymał list, w którym szefowie Liberty Media i zespołów przypomnieli mu, że zgodnie z podpisanymi umowami, federacja nie może ingerować w kwestie praw handlowych i właścicielskich F1. Na tym nie koniec.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Niemiecki Sport1 poinformował, że w padoku tworzy się koalicja, która ma doprowadzić do odwołania ben Sulayema z urzędu prezydenta FIA. Kandydatem na to stanowisko miałby być David Richards, były szef zespołów BAR i Benetton, obecnie prezes Brytyjskiej Federacji Motorsportowej. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że 70-latek nie miałby nic przeciwko takiemu scenariuszowi i poparłby "zamach stanu".
Odwołanie obecnego prezydenta z urzędu nie będzie jednak zadaniem łatwym. Osoby wnoszące o pozbawienie go władzy musiałyby udowodnić, że ben Sulayem dopuścił się poważnego naruszenia przepisów lub prawa. Sam konflikt z F1 może się zatem okazać niewystarczający.
Mohammed ben Sulayem jest pierwszym prezydentem światowej federacji spoza Europy w historii tej organizacji. Emiratczyk wygrał wybory, gdyż obiecał większą różnorodność i nominowanie do władz FIA osób ze środowisk dotąd wykluczonych, takich jak Ameryka Południowa, Azja czy Afryka.
Zwycięskie wybory ben Sulayema były też dowodem na rosnącą pozycję Bliskiego Wschodu w świecie motorsportu. Chociażby w F1 takie kraje jak Arabia Saudyjska, Katar, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie wnoszą obecnie najwyższe opłaty sponsorskie.
Czytaj także:
Orlen zadba o następcę Kubicy w F1? "Zrobimy wszystko"
Ford coraz bliżej F1. "Wymaga to rozważenia"