Mógł spłonąć żywcem w bolidzie. Ten wyścig przeszedł do historii F1

Wielu fanów GP Bahrajnu już zawsze kojarzyć się będzie z dramatem Romaina Grosjeana. W roku 2020 francuski kierowca spędził kilkadziesiąt sekund w płonącym bolidzie. To cud, że przeżył. Transmisje z wszystkich wyścigów F1 dostępne są w Viaplay.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Romain Grosjean uciekający z płonącego bolidu Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: Romain Grosjean uciekający z płonącego bolidu
Wszystko działo się bardzo szybko. Zaraz po starcie Romain Grosjean starł się z Daniiłem Kwiatem, a jego bolid podążył w kierunku band. Był początek wyścigu o GP Bahrajnu, więc maszyna miała pełny zbiornik paliwa. Siła uderzenia była tak duża, że maszyna Haasa rozpadła się na dwa kawałki. Po chwili doszło do eksplozji.

Kibice Formuły 1 w transmisji telewizyjnej zobaczyli słup ognia, ale realizator długo nie pokazywał tego, co dzieje się z Grosjeanem. Francuz początkowo nie był w stanie opuścić wraku samochodu. Udało się to dopiero po kilkudziesięciu sekundach, kiedy to przeskoczył przez ogień niczym bohater filmu akcji.

Technologia, która uratowała życie Grosjeana

Grosjean życie zawdzięcza systemowi Halo, który pojawił się w F1 przed kilkoma laty. To specjalny pałąk ochronny nad głową kierowcy. To on przyjął na siebie siłę uderzenia i ochronił głowę kierowcy Haasa. Gdyby nie on, Francuz najpewniej wbiłby się w bariery. - Pomyślmy, co wydarzyłoby się, gdybyśmy go nie mieli. Przecież bolid Grosjeana przebił barierę - mówił od razu po wypadku Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

- Kilka lat temu byłem przeciwnikiem systemu Halo, ale myślę, że to najlepsza rzecz, jaka została wprowadzona do Formuły 1. Bez niej nie byłbym w stanie rozmawiać z wami - powiedział z kolei Grosjean.

Drugą niezwykle ważną kwestią okazał się kombinezon kierowcy. Od lat zawodnicy korzystają z ognioodpornych strojów. Są one szyte z materiału o nazwie Nomex. To specjalna tkanina, wykonana z włókien aramidowych. Finalna wersja stroju posiada pięć warstw tego materiału. Szyje się z niej również rękawiczki i bieliznę dla kierowców.

Kombinezon kierowcy jest sprawdzany m.in. przez 10 sekund w odległości 3 centymetrów od otwartego ognia o temperaturze 300-400 stopni C. Jeśli w tym czasie nie zajmie się ogniem, może być stosowany podczas treningów, kwalifikacji czy wyścigów F1. Zgodnie z wymogami bezpieczeństwa, kierowca w kombinezonie z Nomeksu ma wytrzymać co najmniej 11 sekund w temperaturze 840 st. C. W tym czasie temperatura w jego wnętrzu nie może przekroczyć 41 st. C.

To odpowiedź na pytanie, dlaczego Grosjean wyszedł z wypadku niemal bez szwanku. Doznał tylko lekkich oparzeń stopy oraz dłoni. - Nie wiem, czy cuda istnieją, czy można użyć tego słowa w tej sytuacji. Najwidoczniej to nie był mój czas, by umierać. Wydawało mi się, że pobyt w płonącym bolidzie trwał dłużej niż 28 sekund - powiedział Francuz w pierwszym wywiadzie po wypadku.

Uratowała go miłość do rodziny

Grosjean, siedząc w płonącym bolidzie, zaczął dostrzegać, iż jego kask zaczyna się topić. Widział coraz większą liczbę płomieni. - Pomyślałem o moich dzieciach i stwierdziłem, że to dla nich muszę się wydostać. Włożyłem ręce do ognia i wyraźnie poczułem jak pali się podwozie. Wyszedłem z kokpitu, a potem poczułem, że ktoś ciągnie mnie za kombinezon. Wtedy wiedziałem, że mi się udało - wyjawił.

Z ratunkiem przybyli miejscowi funkcyjni, jak i obsługa samochodu medycznego FIA. To ona zjawiła się jako pierwsza na miejscu wypadku. - To był jeden, wielki płomień. Bolid był rozdzielony na dwie części, a za barierą ochronną znajdowała się masa ciepła i źródło największego pożaru. Patrząc w prawo, dostrzegłem w pewnym momencie Romaina i to jak próbuje wydostać się z kokpitu - powiedział Ian Roberts, delegat medyczny FIA.

To właśnie Roberts sprowadził funkcyjnego z gaśnicą, który miał za zadanie stłumić płomienie w pobliżu kokpitu, aby Grosjean znalazł drogę ucieczki. - W pewnym momencie Romain wspiął się wystarczają wysoko, abym mógł po niego sięgnąć i przeciągnąć go przez bandę - dodał.

Grosjean ani przez moment nie stracił przytomności. W rozmowie z lekarzami od razu narzekał na ból w dłoniach i stopach. Kilka dni spędził w szpitalu wojskowym w Bahrajnie. Gdy otrzymał zgodę na opuszczenie placówki, pojawił się na torze Sakhir, by porozmawiać ze strażakami, którzy przyczynili się do uratowania mu życia.

- Nawet w Hollywood nie są w stanie zrobić takich ujęć. To największa katastrofa, jaką widziałem w życiu. Bolid się zapalił, eksplodował, do tego wybuchła bateria. To wszystko dało efektowną eksplozję - podsumował Grosjean, dla którego GP Bahrajnu okazało się ostatnim występem w F1. W dwóch ostatnich wyścigach sezonu 2020, ze względu na urazy dłoni, zastępował go Pietro Fittipaldi.

Partnerem artykułu jest Viaplay.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Gigantyczne przychody F1. Stała się kurą znoszącą złote jaja
- Robert Kubica pokazał zdjęcia z wakacji. Ujęcia niczym z filmu

Czy jesteś pod wrażeniem obecnych standardów bezpieczeństwa w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×