Wyścigi samochodowe to jedna z niewielu dyscyplin, w których wciąż możemy oglądać Rosjan w zawodach międzynarodowych, o ile zgodzą się na występy pod neutralną flagą i podpisanie dokumentu FIA wyrażającego solidarność z narodem ukraińskim. Jednak do niedawna był jeden kierowca, który miał mocno utrudnione zadanie poza ojczyzną. To Nikita Mazepin.
Syn Dmitrija Mazepina, oligarchy powiązanego z Władimirem Putinem, znalazł się na liście podmiotów objętych sankcjami Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Z tego powodu nie mógłby m.in. startować w europejskich wyścigach Formuły 1. 24-latek skierował swoją sprawę do TSUE, gdzie uzyskał korzystny dla siebie wyrok. Jak to w ogóle możliwe?
Mazepin w TSUE. Jak do tego doszło?
Nikita Mazepin trafił na listę sankcyjną kilka tygodni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, wcześniej Haas rozwiązał z nim kontrakt i pozbawił możliwości startów w F1 w sezonie 2023. Sankcje objęły też jego ojca, bo ten poprzez firmę Uralkali finansował karierę syna. Rada Europejska w swojej decyzji podkreślała, że rodzina Mazepinów czerpie zyski z bliskiej współpracy z reżimem Władimira Putina i pochwala jego działania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Mazepinowie otrzymali zakaz wjazdu na teren UE, a w przypadku Nikity oznaczało to też zakaz startów w zawodach rozgrywanych na terytorium Wspólnoty. Młody Rosjanin nie zgodził się z takim obrotem spraw i już 31 maja do Rady UE trafiło pismo jego prawników, którzy zaapelowali o ponowne rozpatrzenie sprawy.
Korespondencja pomiędzy Mazepinem a Brukselą trwała do jesieni, aż 25 listopada prawnicy Rosjanina skierowali pozew do TSUE, w którym domagali się zniesienia sankcji.
Proces przed TSUE
Przedstawiciele Mazepina stwierdzili, że proces może ciągnąć się latami, więc zwrócili się do TSUE o zawieszenie części sankcji, która uniemożliwia 24-latkowi starty w F1 i innych zawodach. W swoim wniosku podkreślili, że w przeciwnym razie kariera kierowcy ucierpi na tyle, że nie będzie można cofnąć skutków działania sankcji i w razie korzystnego wyroku końcowego nie naprawi tego żadne odszkodowanie.
Prawnicy Rady Europejskiej przedstawili swoje argumenty. Zwrócili uwagę na to, że Haas rozwiązał umowę z Mazepinem jeszcze przed wejściem w życie sankcji. Podkreślono, że Rosjanin ma możliwość startowania poza Europą - chociażby w USA czy na Bliskim Wschodzie.
Prawnicy Mazepina skupili się jednak przede wszystkim na F1 i odnieśli sukces. TSUE przyznał im rację, że kariera Rosjanina może zostać zrujnowana, dlatego zawieszono część sankcji względem syna oligarchy. 24-latek z powrotem otrzymał prawo wjazdu do Unii Europejskiej w celu udziału w zawodach i innych sprawach związanych z jego pracą. Pozwolono mu też otworzyć konto w europejskim banku, aby mógł zawierać umowy z ekipami i sponsorami z UE.
Punkt sporny. Relacje ojca z synem
Prawnicy Mazepina i Rady Unii Europejskiej spierali się w TSUE o to, jaki wpływ na karierę 24-latka ma jego ojciec oraz pieniądze zarobione dzięki reżimowi Putina. Rosjanie podnosili argument, że Uralkali zostało sponsorem Haasa, ale oligarcha nie zarządza na co dzień firmą. Na dodatek kontrakt sponsorski był ekonomicznie uzasadniony dla ekipy F1.
Przedstawiciele UE zwrócili uwagę, że Mazepin senior w momencie podpisania umowy był wiceprezesem zarządu, a jego Uralchem posiada 80 proc. Uralkali. Dodali, że gdyby nie sponsoring ojca, to Nikita nigdy nie trafiłby do F1. W przekonaniu prawników z Brukseli, 24-latek jest zależny finansowo od ojca i może startować w wyścigach wyłącznie dzięki pieniądzom zarobionym przez ojca za sprawą współpracy z Putinem.
TSUE nie zgodził się z twierdzeniem, że Mazepin otrzymał miejsce w F1 wyłącznie ze względu na majątek ojca. Sędziowie przypomnieli, że Rosjanin osiągał dobre wyniki w GP3 i F2, więc wyboru Haasa nie można tłumaczyć tylko finansami. Nie podzielili też poglądu, by oligarcha płacił wyłącznie za starty syna, bo mimo wszystko Uralkali posiadało korzyści wynikające z promocji poprzez F1.
Co teraz?
Część sankcji względem Nikity Mazepina została zawieszona, ale Rosjanin zamierza walczyć o całkowite zniesienie obowiązujących restrykcji, co pozwoliłoby mu prowadzić takie życie, jak przed 24 lutego 2022 roku i atakiem Rosji na Ukrainę. Jednak młody kierowca nadal znajduje się na brytyjskiej liście sankcyjnej, a to na Wyspach siedzibę ma siedem z dziesięciu zespołów F1. To sprawia, że jego powrót do królowej motorsportu jest mało realny.
Mazepin nie ma też żadnego innego sponsora poza Uralkali, a nikt w F1 nie będzie współpracował z rosyjską firmą w sytuacji, gdy Władimir Putin od ponad roku prowadzi zbrodnicze działania przeciwko Ukrainie.
Wyrok TSUE sprawia jednak, że Mazepin może myśleć o startach chociażby w wyścigach długodystansowych European Le Mans Series albo WEC. To bardzo prawdopodobny kierunek, biorąc pod uwagę, że ledwie kilkanaście dni temu Rosjanin ścigał się na Bliskim Wschodzie w Asian Le Mans Series. W grę wchodzić może też niemiecka seria DTM, o której zresztą wspomnieli prawnicy Rosjanina w pozwie. W tej serii wyścigowej kierowca z budżetem jest mile widziany.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Rosjanin wygrał w Trybunale Sprawiedliwości UE. Poszło o sankcje
- Lewis Hamilton pozbawiony tytułu? Były szef F1 szokuje