Relacje na żywo
  • wszystkie
  • Piłka Nożna
  • Siatkówka
  • Żużel
  • Koszykówka
  • Piłka ręczna
  • Tenis
  • Skoki

Lewis Hamilton nie czuje się bezpiecznie? Obawy o atak podczas wyścigu F1

Przed rokiem rebelianci z Ruchu Huti dokonali ataku na rafinerię Aramco w momencie rozgrywania GP Arabii Saudyjskiej. Reżim w Rijadzie osiągnął z nimi rozejm, ale mimo to Lewis Hamilton ma obawy o bezpieczeństwo przed najbliższym wyścigiem F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
pożar rafinerii Aramco Twitter / Na zdjęciu: pożar rafinerii Aramco
Tegoroczne GP Arabii Saudyjskiej odbędzie się przy podniesionym rygorze bezpieczeństwa. To konsekwencja wydarzeń sprzed roku. Gdy kierowcy znajdowali się na ulicznym torze w Dżuddzie, pod koniec pierwszego treningu Formuły 1 rakiety spadły na pobliskie zakłady rafinerii Aramco. Był to atak rebeliantów z Ruchu Huti, skonfliktowanych z reżimem w Rijadzie w związku z toczącą się wojną domową w Jemenie.

Atak rakietowy na Dżuddę w trakcie weekendu F1 doprowadził do bojkotu kierowców, którzy żądali odwołania wyścigu. W padoku do późnej nocy trwały negocjacje, które zakończyły się przymuszeniem zawodników do startu w GP Arabii Saudyjskiej. Ten kraj wpłaca bowiem do budżetu F1 ponad 50 mln dolarów rocznie, a podobną sumę jako sponsor wykłada Aramco.

Arabia Saudyjska zwiększyła bezpieczeństwo

Temat bezpieczeństwa zdominował konferencję prasową przed GP Arabii Saudyjskiej. Lando Norris z McLarena zapewnił, że jest "szczęśliwy z jazdy w tym miejscu" i "nie martwi się o nic". Alexander Albon z Williamsa dodał, że w tym roku organizatorzy wyścigu "włożyli dużo pracy w to, aby wszyscy czuli się bezpiecznie".

ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Wylądował samolotem na szczycie drapacza chmur

O co dokładnie chodzi? Z nieoficjalnych informacji wynika, że zwiększono liczbę kontroli w Dżuddzie, w kluczowych miejscach zainstalowano dodatkowe kamery monitoringu, a cała uwaga systemu obrony przeciwrakietowej Arabii Saudyjskiej ma być skupiona właśnie na mieście.

- Wiele nam wyjaśniono i powiedziano. Mogę powiedzieć, że jesteśmy w bezpiecznym miejscu i muszę polegać na tym, co usłyszałem. Wierzę, że nas nie okłamują i organizują bezpieczną imprezę - powiedział z kolei Carlos Sainz z Ferrari.

- Ostatni rok był dość "wyjątkowy". Żadnemu z nas nie podobało się to, co miało miejsce tutaj, ale myślę, że teraz znajdujemy się w innej sytuacji. Również pod względem politycznym. Strony zaangażowane w konflikt ogłosiły zawieszenie broni i to dodaje nam pewności siebie - dodał Kevin Magnussen z Haasa.

Lewis Hamilton nie czuje się bezpiecznie

- Nie mam wiele do dodania. Jestem w kontrze do tych wszystkich słów, jakie oni wypowiedzieli - wypalił nagle Lewis Hamilton, po tym jak kilku kierowców stwierdziło, że "ufa F1", a sytuacja w Arabii Saudyjskiej poprawia się względem lat ubiegłych.

Słowa siedmiokrotnego mistrza świata F1 wywołały konsternację wśród dziennikarzy. - Nie rozwinąłem myśli, więc można ją dowolnie interpretować - skomentował kierowca Mercedesa, a po chwili dodał, że "nie może się doczekać wejścia do kokpitu modelu W14".

Hamilton ciągnięty za język stwierdził, że jest jedynie zadowolony z tej części pracy, którą ma do wykonania. Kolejny raz dał sygnał, że nie jest zadowolony z tego, że znajduje się w Arabii Saudyjskiej. W podobnym tonie 38-latek wypowiadał się już w przeszłości, krytykując organizowanie wyścigów w krajach łamiących prawa człowieka.

- Nie chcę w to wchodzić - powiedział Hamilton, gdy był pytany, czy jego słowa mają podtekst polityczny. - Oby wszyscy przeżyli bezpieczny weekend tutaj i mam nadzieję, że wszyscy wrócą bezpiecznie do domu. To wszystko, co możemy zrobić, czyż nie? - zapytał.

Hamilton nie zbojkotuje F1

Hamilton od pewnego czasu w wyścigach na Bliskim Wschodzie startuje w tęczowym kasku, sprzeciwiając się w ten sposób łamaniu praw człowieka i prześladowaniu społeczności LGBTQ+ w tych krajach. To w niego najmocniej uderzył również zakaz wypowiedzi ws. politycznych, jaki na początku 2023 roku wprowadziła FIA. Pod presją kierowców federacja musiała się jednak z niego wycofać.

Czy w tej sytuacji Hamilton myślał o zbojkotowaniu wyścigu w Arabii Saudyjskiej? Okazuje się, że nie. - Formuła 1 pojechałaby beze mnie, więc po prostu staram się dowiedzieć jak najwięcej, gdy udaje się do nowych miejsc. Uważam, że gdy sport trafia do lokalizacji, w których występują problemy związane z prawami człowieka, tak jak tutaj, to sport ma obowiązek podnosić świadomość i próbować wywrzeć pozytywny wpływ - powiedział Brytyjczyk.

Nieco inaczej sprawę ocenił George Russell, który jest obecnie dyrektorem Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA). - Wyciągnięto wnioski z wydarzeń sprzed roku. To daje nam nieco pewności i spokoju. W ubiegłym sezonie brakowało komunikacji. O ataku rakietowym dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych, a nie od źródła. To dolało oliwy do ognia - podsumował Russell.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Bez paniki w Ferrari? Szef zespołu szuka "kreta"
- Amerykański milioner obchodził sankcje? Mógł wesprzeć machinę wojenną Putina

Czy obawy Lewisa Hamiltona są uzasadnione?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Sporty Motorowe na Facebooku
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
  • DragonEnterQt Zgłoś komentarz
    Odejście Hamstera będzie ratunkiem i spokojem dla królowej motorsportu. Drugiego takiego kierowcy, który tak mocno zniszczyłby ten sport nie ma i nigdy nie było. Cała ta jego polityka
    Czytaj całość
    o równości i rasizmie, który zdecydowanie i bezbłędnie wykorzystuje do swoich celów, są sprawami niespotykanymi wcześniej w tym sporcie. Większość ludzi w F1 chce tylko ścigania a nie klękania. Ta primadonna jest kontrowersyjna w negatywny sposób. Wystarczy poczytać inne zagraniczne portale. Większość kibiców F1 czeka na odejście tego wiecznie użalającego się nad sobą klauna. Niech mi ktoś pokaże drugiego takiego kierowcę, który robi takie szopki i tyle szumu wokół siebie co Hamster. Ciągłe podkreślanie, ile to on z siebie dał w danym wyścigu. Kładzenie się na podłodze ze zmęczenia. Wieczne użalanie się ile to on czasu cierpiał po zeszłym sezonie, jak on bardzo namawia wszystkich w fabryce do ciężkiej pracy, jak on bardzo mocno czuje więź z kibicami oraz ich energię, jaki to jest obolały, jaki to on biedny jest i jak źle go wszyscy traktują bo jest czarny itd, itp. Przecież tego nie da się już słuchać. I to jest facet? Rasowy z krwi i kości kierowca F1? To jest taki drugi Michael Jackson, który za wszelką cenę chce błyszczeć. Hunt i Senna w grobie się przewracają a inni wielcy żyjący ukradkiem się podśmiechują i kręcą głową z niesmakiem. Taka jest prawda i to samo pokazują kibice gwiżdżąc na niego na większości torów. Inni kierowcy wiedzą po co tam przyszli i są skoncentrowani tylko na ściganiu a nie na sztucznym i żenującym skupianiu na sobie uwagi na siłę. Naprawdę czekam na koniec tej jego tragikomicznej kariery, po którym mam nadzieję, że nastąpi już tylko ciekawe i normalnie ściganie.
    • DragonEnterQt Zgłoś komentarz
      Hamster szuka pretekstu by wytłumaczyć się po kolejnym nieudanym wyścigu :D Żałosne..
      Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
      ×
      Sport na ×