- To był okropny dzień - przyznał Sergio Perez po zakończeniu sobotnich zmagań na Albert Park w Melbourne. Najpierw w treningu Meksykanin wyjechał na tor po 20 minutach, bo mechanicy Red Bull Racing naprawiali jego bolid, później 33-latek regularnie miał problemy z utrzymaniem się w nitce wyścigowej. Kończyło się to kilkukrotnymi wyjazdami na pobocze i blokowaniem kół.
Koszmar Pereza powrócił w kwalifikacjach. Meksykanin znów wypadł z toru, utknął na poboczu i zajął ostatnie miejsce w czasówce. Kierowca Red Bulla zdążył wypalić przez radio, że "to znów się powtarza", a w późniejszej wypowiedzi dla Sky Sports stwierdził, że w niedzielę podobne problemy nie mogą powrócić. O co zatem chodzi?
Helmut Marko powiedział niemieckim mediom, że Meksykanin stracił pewność siebie w związku z niewłaściwym mapowaniem jednostki napędowej. - Problemy z ustawieniami silnika pojawiły się w trzecim treningu. Sergio stracił pewność siebie, zaczął działać impulsywnie. Na pierwszym okrążeniu asfalt był dość śliski, opony zimne i to doprowadziło do wypadnięcia z toru - ocenił doradca Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji
- W ten weekend nie mieliśmy problemów z niezawodnością. To tylko kwestia mapowania silnika. Nie ma to nic wspólnego z awarią jakiejkolwiek części - dodał 79-latek, który ma świadomość tego, że na Albert Park trudno o manewry wyprzedzania. Dlatego finisz Pereza na punktowanym miejscu zostanie określony przez zespół mianem sukcesu.
Christian Horner ujawnił natomiast, że Red Bull zamierza dokonać pełnej inspekcji bolidu swojego kierowcy. - To był dla niego okropny dzień. Zaczęło się od problemów w porannym treningu, po których nie doszedł do siebie. W Q1 zblokował koła i wypadł z toru. Już wcześniej mu się to zdarzało w treningu - przeanalizował szef Red Bulla.
- Analizujemy wszystkie dane i sprawdzamy, czy praca silnika miała na to wpływ. Musimy zrobić wszystko, co możliwe, aby ten problem, o ile w ogóle jakikolwiek istnieje, nie powtórzył się w wyścigu - dodał Horner.
Czytaj także:
- Będzie bitwa o wielki kontrakt w F1? Japończycy myślą o powrocie
- Kuriozalna awaria GPS-u w F1. "Zbyt uzależnieni od technologii"