Red Bull Racing ma tak dużą przewagę nad rywalami w Formule 1, że sezon 2023 powinien być wewnętrzną walką o tytuł pomiędzy Maxem Verstappenem a Sergio Perezem. W tej sytuacji Meksykanin powinien wykorzystywać wszelkie potknięcia zespołowego partnera. Tak było przed dwoma tygodniami w Arabii Saudyjskiej, gdzie 33-latek sięgnął po pewną wygraną.
Obecnie Verstappen pozostaje liderem klasyfikacji kierowców F1 z 44 punktami, Perez ma ich 43. Jednak po GP Australii różnica między reprezentantami "czerwonych byków" może być znacznie większa. Wynika to z faktu, że Meksykanin już w Q1 popełnił kosztowny błąd i wypadł z toru. Oznacza to dla niego start z ostatniego miejsca do niedzielnego wyścigu.
- To był naprawdę zły, po prostu okropny dzień. Problemy pojawiły się już w trzecim treningu. Myśleliśmy, że je wyeliminowaliśmy, ale okazało się, że tak nie jest. Mam nadzieję, że uda nam się naprawić ten problem przed niedzielnym wyścigiem, bo inaczej czeka nas niezwykle trudna przeprawa - powiedział Perez w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji
Kierowca Red Bulla stracił 20 minut w sobotnim treningu F1, bo mechanicy Red Bulla naprawiali jego bolid. Gdy jednak pojawił się na torze, raz za razem miał problemy z utrzymaniem się na nitce wyścigowej. Kilkukrotnie Perez zwiedzał pobocze albo blokował opony. Problemy powtórzyły się w kwalifikacjach.
- Nie chcę wchodzić w szczegóły tego problemu. Musimy jednak pracować razem jako grupa, tak aby uporać się z tym kłopotem i go naprawić. Ważne jest to, aby zminimalizować wszelkie straty poniesione wskutek zdarzeń z kwalifikacji - podsumował Perez.
Biorąc pod uwagę, że Verstappen rusza do GP Australii z pole position, a Perez ustawi się na ostatnim polu startowym, już po zawodach w Melbourne różnica między kierowcami Red Bulla może być znacząca. To z kolei może dość szybko wyjaśnić kwestię walki o tytuł wewnątrz ekipy.
Czytaj także:
- Będzie bitwa o wielki kontrakt w F1? Japończycy myślą o powrocie
- Kuriozalna awaria GPS-u w F1. "Zbyt uzależnieni od technologii"