Zespół oprotestował wyniki wyścigu F1! Możliwa zmiana rezultatów?!

Emocje po GP Australii nie opadły. Kontrowersyjne decyzje sędziowskie doprowadziły do tego, że Haas oprotestował wyniki niedzielnego wyścigu F1. Amerykańska ekipa liczy na poprawę pozycji Nico Hulkenberga i zgarnięcie dodatkowych punktów.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Nico Hulkenberg (nr 27) Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nico Hulkenberg (nr 27)
W końcówce GP Australii mieliśmy dwie czerwone flagi - pierwsza spowodowana wypadkiem Kevina Magnussena, kolejna karambolem jaki miał miejsce po wznowieniu rywalizacji. Na zamieszaniu po pierwszym restarcie zyskał Nico Hulkenberg. Kierowca Haasa awansował na czwartą lokatę wskutek zamieszania, w którym ucierpieli m.in. Fernando Alonso, Lance Stroll, Pierre Gasly i Esteban Ocon.

Jednak karambol doprowadził do kolejnej czerwonej flagi, po czym sędziowie długo analizowali, co zrobić z dalszą fazą wyścigu. Ostatecznie podjęto decyzję o lotnym starcie z zachowaniem kolejności z poprzedniego restartu. Równocześnie podjęto decyzję, że kierowcy pojadą za samochodem bezpieczeństwa, bez możliwości wyprzedzania, aż do mety.

Przywrócenie kolejności z poprzedniego restartu sprawiło, że Hulkenberg spadł z czwartego miejsca na siódme. Najprawdopodobniej z tego też powodu Haas postanowił oprotestować wyniki GP Australii. Amerykański zespół oficjalnie nie poinformował bowiem, z jakiego powodu zakwestionował rezultat rywalizacji na Albert Park w Melbourne.

ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji

Zachowanie Haasa jest o tyle zrozumiałe, że w tym roku batalia w środku stawki F1 jest niezwykle wyrównana. Jakikolwiek punkt może okazać się decydujący w kontekście pozycji na zakończenie sezonu 2023, a miejsce w klasyfikacji konstruktorów przekłada się później na wysokość nagród pieniężnych. Może się zatem okazać, że GP Australii "kosztowało" Amerykanów kilka milionów dolarów.

Regulamin F1 stanowi, że gdy dochodzi do zawieszenia wyścigu, kolejność ustalana jest na podstawie ostatniego momentu, w którym można ją wskazać. W przypadku GP Australii pojawił się ten problem, że mieliśmy kilka zdarzeń w różnych częściach toru. Dlatego sędziowie nie za bardzo mieli inne wyjście, jak po prostu cofnąć się do kolejności na polach startowych przy restarcie.

Podobnie było przed rokiem, gdy zaraz po starcie GP Wielkiej Brytanii doszło do fatalnie wyglądającego wypadku Guanyu Zhou. Wtedy sędziowie zarządzili również kolejność do restartu na podstawie wcześniejszego ułożenia na polach startowych.

Czytaj także:
- Poważny wypadek w GP Australii. Wyścig przerwany czerwoną flagą
- Kolejne zmiany w F1 o krok. Ważne spotkanie szefów zespołów

Czy protest Haasa jest zasadny?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×