Na torze Albert Park w Melbourne bardzo trudno o manewry wyprzedzania, stąd też kierowcy Formuły 1 mają świadomość, iż moment startowy jest kluczowy dla ich wyniku. Dlatego też w przeszłości w GP Australii wielokrotnie dochodziło do neutralizacji. W tegorocznej edycji wyścigu F1 samochód bezpieczeństwa pojawił się na torze po wypadnięciu z toru Charlesa Leclerca.
Gdy zabrano z pobocza bolid Ferrari, doszło do restartu wyścigu, ale kierowcy nie cieszyli się zbyt z jazdy. Na siódmym okrążeniu z toru wypadł Alexander Albon. Kierowca Williamsa stracił panowanie nad samochodem w zakręcie numer siedem i z ogromną prędkością uderzył w barierę ochronną.
Jako że uszkodzony bolid Albona pozostawił mnóstwo rozbitych elementów na torze, a także naniósł żwir na asfalt, sędziowie podjęli decyzję o wyjeździe samochodu bezpieczeństwa.
ZOBACZ WIDEO: Jej figura robi wielkie wrażenie. Tylko spójrz na te zdjęcia z rajskich wakacji
Po chwili postanowiono, że wyścig F1 zostanie przerwany czerwoną flagą. Stewardzi uznali bowiem, że nitka wyścigowa została zabrudzona na tyle mocno, że nie da się jej oczyścić w przeciągu kilku minut, o ile samochody nadal będą się znajdować na torze. Dlatego też kierowców zaproszono do alei serwisowej, natomiast funkcyjni wzięli się za oczyszczanie nawierzchni.
Decyzja o przerwaniu wyścigu F1 czerwoną flagą miała ogromny wpływ na losy GP Australii. Chwilę przed decyzją sędziów, prowadzący w stawce George Russell zjechał do alei serwisowej po nowy komplet opon. W tej sytuacji Brytyjczyk stracił jednak korzyści wynikające z odbycia pit-stopu w okresie neutralizacji. Pozostali kierowcy mogli bowiem za darmo wymienić ogumienie w okresie przerwy przed restartem wyścigu.
Czytaj także:
- Verstappen niczym Lewandowski. Słodko-gorzki obraz mistrza
- 650 tys. funtów za śmierć inżyniera. McLaren musi zapłacić