Wyciekł adres kierowcy Ferrari. Leclerc prosi kibiców o prywatność

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Charles Leclerc żyje na co dzień w Monako i wydawać by się mogło, że zapewnia mu to prywatność. Jednak adres kierowcy Ferrari wyciekł do internetu, przez co pod jego apartamentem gromadzą się tłumy fanów F1. Leclerc wystosował do nich apel.

W tym artykule dowiesz się o:

Kiepska forma Ferrari w sezonie 2023 sprawia, że więcej mówi się o pozatorowych sprawach Charlesa Leclerca, niż jego kolejnych występach w Formule 1. Ostatnio włoska policja zatrzymała cztery osoby, które wiosną ubiegłego roku skradły Monakijczykowi ekskluzywny zegarek o wartości ponad 2 mln euro. Nie oznacza to jednak, że Leclerc nie ma powodów do zmartwień.

25-latek wystosował w mediach społecznościowych specjalny apel, bo okazało się, że w jakiś sposób jego prywatny adres wyciekł do sieci. W efekcie pod apartamentem Leclerca w Monako zaczęły pojawiać się tłumy w osób w nadziei na zrobienie sobie zdjęcia z gwiazdą F1.

"W ostatnich miesiącach mój prywatny adres jakimś cudem przedostał się do domeny publicznej, co doprowadziło do tego, że ludzie zaczęli się gromadzić pod moim mieszkaniem, dzwonili do mnie, prosząc o zdjęcia i autografy" - napisał kierowca Ferrari w mediach społecznościowych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

"Chociaż zawsze cieszę się, że mogę być dla was dostępny i naprawdę doceniam wasze wsparcie, to jednak proszę o uszanowanie mojej prywatności. Powstrzymajcie się od przychodzenia pod drzwi mojego domu. Możecie być pewni, że zatrzymam się za każdym razem, gdy zobaczycie mnie na torze albo gdzieś na ulicy. Jednak nie zejdę na dół, jeśli będziecie odwiedzać mój dom" - dodał Leclerc.

Kierowca ekipy z Maranello podkreślił, że istnieje "granica, której nie powinno się przekraczać". 25-latkowi pozostaje mieć nadzieję, że fani wysłuchają jego prośby. Zwłaszcza że najbliższe dni spędzi on w swoim domu. Odwołanie GP Chin, które było zaplanowane na 16 kwietnia, doprowadziło do niemal miesięcznej przerwy w kalendarzu F1.

Najbliższy wyścig F1 odbędzie się dopiero 30 kwietnia. Tego dnia kierowcy rywalizować będą w GP Azerbejdżanu w Baku.

Czytaj także:
- Sensacyjny powrót do F1? Ten ruch może wywołać domino transferowe
- Sędziowie zmienią wyniki wyścigu F1? Ferrari walczy o swoje

Źródło artykułu: WP SportoweFakty