Zapadła decyzja ws. wniosku Ferrari. Wyniki wyścigu F1 już oficjalne
Ferrari chciało, aby sędziowie ponownie ocenili decyzję ws. kary dla Carlosa Sainza i zmienili wyniku GP Australii. We wtorek FIA podjęła oficjalną decyzję w tej sprawie.
Problem w tym, że wypadek z udziałem Sainza nie miał wpływu na wynik Alonso, bo w końcówce GP Australii doszło do szeregu kolizji, co wywołało czerwoną flagę i przerwanie wyścigu. Natomiast restart odbył się na podstawie pozycji startowych sprzed incydentów.
Kara dla kierowcy Ferrari okazała się niezwykle surowa, bo dodatkowo finisz zawodów w Melbourne odbył się za samochodem bezpieczeństwa. Dodatkowe 5 s, przy braku możliwości zbudowania sobie przewagi nad rywalami, miało opłakane skutki dla Hiszpana. Dlatego jego zespół wnioskował do sędziów o ponowne przeanalizowanie decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideoWe wtorek FIA odrzuciła wniosek Ferrari, powołując się na fakt, że zespół nie przedstawił "istotnych i znaczących nowych informacji, które byłyby niedostępne dla stron w momencie podejmowania decyzji".
Sędziowie uznali, że Sainz ponosi "całkowitą winę" za zderzenie z Alonso, a przerwanie wyścigu i przywrócenie pozycji kierowcy Aston Martina nie może stanowić okoliczność łagodzącą. Tak samo jak fakt, że na pierwszym okrążeniu po restarcie ryzyko wypadków jest większe. Zdaniem stewardów, Sainza i Alonso dzieliła wystarczająca odległość, aby młodszy z Hiszpanów uniknął kontaktu.
Ferrari przedstawiło natomiast dane z telemetrii, zeznania Carlosa Sainza, a także wypowiedzi innych kierowców F1, którzy kwestionowali zasadność kary dla 28-latka. Włosi powołali się też na przypadek Force India, które w roku 2014 w podobny sposób walczyło o anulowanie kary dla Sergio Pereza za kontakt z Felipe Massą.
FIA oceniła, że "faktyczne okoliczności" w Australii były "zupełnie inne" od tych, z jakimi mieliśmy do czynienia w roku 2014 przy okazji starcia Perez-Massa w GP Kanady. Zwłaszcza że Meksykanin po swoim wypadku został zabrany do szpitala i nie było możliwości porozmawiania z nim na temat kolizji.
Przedstawiciele FIA uznali też, że telemetria z bolidu Sainza nie była "jednoznaczna", a wręcz przeciwnie, raczej "potwierdziła" słuszność kary dla Hiszpana.
Czytaj także:
- Ferrari straci kierowcę? Audi celuje w hitowy transfer
- Hamilton chce być wierny Mercedesowi. Wyznaczył sobie jasny cel