- Musimy dotrzymać naszych zobowiązań wobec Formuły 1, ale fakty są takie, że sprzedaż biletów na dwa włoskie wyścigi nie idzie zgodnie z oczekiwaniami - powiedział agencji GMM Angelo Sticchi Damiani, prezes włoskiego automobilklubu ACI, który odpowiada za GP Emilia Romagna torze Imola oraz GP Włoch na torze Monza.
Monza jest obecna w kalendarzu od 1950 roku, od samego początku istnienia królowej motorsportu. Obecny kontrakt ws. organizacji GP Włoch wygasa z końcem sezonu 2025, ale Liberty Media stawia organizatorom zawodów konkretne żądania.
Właściciel Formuły 1 oczekuje modernizacji toru, ale też podniesienia opłaty licencyjnej. Obecnie europejscy działacze płacą najmniejsze stawki za prawa do Grand Prix, co sprawia, że królowa motorsportu nie zarabia na Starym Kontynencie takich kwot, jakie zgarnia na Bliskim Wschodzie czy w Azji. - GP Włoch na Monzy jest zagrożone - powiedział "Autosprintowi" wicepremier i minister infrastruktury Matteo Salvini.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nazywa urlop! Relaks Jędrzejczyk pod palmami
- Jako minister zrobię wszystko, aby Monza miała swoje miejsce w F1, aby historia była kontynuowana - dodał włoski wicepremier.
Przedstawiciel rządu Włoch zaplanował już spotkanie z Attilo Fontaną, który stoi na czele rządu Lombardii, aby porozmawiać o przyszłości GP Włoch i możliwości wsparcia finansowego wyścigu F1.
Również do końca sezonu 2025 obowiązuje umowa dotycząca organizacji GP Emilia Romagna na torze Imola. W tym przypadku na kontrakt zrzucają się przede wszystkim władze regionu Emilia Romagna. Aby jednak kultowy tor pozostał w F1, samorządowcy również będą musieli poszukać dodatkowych środków finansowych.
Czytaj także:
- "Czystki etniczne". Armenia oskarża Azerbejdżan przed wyścigiem F1
- Kierowca Ferrari w Mercedesie? Leclerc odniósł się do plotek