Max Verstappen zdobył pierwszy tytuł mistrza świata Formuły 1 w niecodziennych okolicznościach. Holender pokonał Lewisa Hamiltona na ostatnim okrążeniu ostatniego wyścigu w sezonie 2021, co pozwoliło mu wyprzedzić Brytyjczyka w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Triumf miał miejsce w szczycie pandemii koronawirusa, gdy na świecie rozprzestrzeniał się niezwykle zaraźliwy szczep Omikron.
Dla Red Bull Racing mistrzostwo Holendra znaczyło wiele, gdyż "czerwonym bykom" udało się przełamać dominację Mercedesa trwającą od 2014 roku. Równocześnie zespół z Milton Keynes zdobył pierwszy tytuł od czasów Sebastiana Vettela, który czterokrotnie zostawał mistrzem świata w barwach Red Bulla (2010-2013).
- Zdobycie mistrzostwa po raz pierwszy, po siedmiu długich latach oczekiwania, to było piekielne ważne osiągnięcie. Nie chciałem, aby to dokonanie zostało zdyskredytowane przez hałas, jaki pojawił się wokół GP Abu Zabi i kontrowersji z ostatniego okrążenia GP Abu Zabi. Mieliśmy powody do dumy, bo przecież tytułu nie zdobywa się w jednym wyścigu, a podczas trwającej dziewięć miesięcy walki - powiedział Christian Horner w podcaście "Extraordinary Tales".
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
Chociaż Omikron doprowadził do zaostrzenia restrykcji covidowych na całym świecie, w tym w Wielkiej Brytanii, to szef Red Bulla postanowił zorganizować huczną imprezę dla zespołu z okazji tytułu Verstappena. - Dla nas, jako zespołu, było niezwykle ważne, aby odpowiednio świętować ten sukces i cieszyć się nim. Zrobiliśmy to - ujawnił Horner.
- To był pierwszy raz, gdy mogliśmy zebrać się wszyscy i to dosłownie wszyscy. Wypić drinka, celebrować ten tytuł. Oczywiście efekt był taki, że wszyscy zarazili się COVID-19 po tej imprezie. Nasze Boże Narodzenie było spisane na straty, bo wszyscy zmagali się z koronawirusem - podsumował szef Red Bulla.
GP Abu Zabi, kończące sezon 2021, odbyło się 12 grudnia. Skoro Red Bull zorganizował huczną imprezę zaraz po wyścigu na torze Yas Marina, to szczyt zachorowań wśród personelu "czerwonych byków" trafił właśnie na okres bożonarodzeniowy.
Czytaj także:
- Trwa walka o pieniądze w F1. Zespoły wzywane do zawarcia umowy
- Pachniało tragedią w F1. Dowód szybko usunięto