"Nie mieliśmy żadnych szans". Alonso brutalnie szczery po GP Monako

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Deszcz miał być czynnikiem dającym Fernando Alonso szansę na wygraną w GP Monako. Chociaż zapowiedzi synoptyków się potwierdziły, to Hiszpan nie miał szans z Maxem Verstappenem. - Pojechał świetnie - pochwalił jazdę rywala Alonso.

Fernando Alonso przegrał minimalnie walkę o pole position w GP Monako z Maxem Verstappenem, co miało spory wpływ na niedzielną rywalizację. Nie jest tajemnicą, że uliczny tor w Monte Carlo nie sprzyja wyprzedzaniu, dlatego Hiszpan musiał liczyć na cud albo pogodę. Zapowiadane przez synoptyków opady deszczu mogły zamieszać w stawce Formuły 1.

Alonso po kwalifikacjach odgrażał się Verstappenowi, że zaatakuje go na krótkiej prostej startowej. Do niczego takiego nie doszło. - Było trudno. Wybraliśmy start na twardej mieszance opon, więc tak naprawdę zrezygnowaliśmy z możliwości ataku na pierwszych metrach - powiedział 41-latek przed kamerami Sky Sports.

Verstappen założył na początek wyścigu miękkie opony, co dało mu lepsze właściwości jezdne i większą prędkość. Tym samym Alonso nie miał szans na atak na pierwszym okrążeniu. Sprzymierzeńcem kierowcy Aston Martina mogła być pogoda. W razie opadów, Hiszpan miał większe pole manewru w zakresie zmiany ogumienia na deszczowe.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim

Zdaniem Alonso, kluczowa dla losów wyścigu okazała się umiejętna jazda Verstappena, który z jednej strony dyktował tempo, a z drugiej - dbał o opony. Dzięki temu pośrednia mieszanka wytrzymała wiele okrążeń w maszynie Red Bulla. - Mieliśmy nadzieję, że rozegramy pewną grę strategiczną, ale Max pojechał świetnie na pośredniej mieszance. Umiejętnie wydłużył swój przejazd - ocenił 41-latek.

- Nie mieliśmy żadnych szans. Potem deszcz w końcówce jeszcze skomplikował sytuację i nie było łatwo jechać na tym torze - dodał Alonso.

Na mokrym torze w Monte Carlo nie brakowało incydentów, kilku kierowców otarło się o bandy. Alonso nie miał jednak żadnych chwil zwątpienia. - Trzeba było zrezygnować z jazdy pełnym gazem, do tego należało hamować niezwykle delikatnie w piątym i dziesiątym zakręcie - oświadczył były mistrz świata.

- Nie było łatwo i naprawdę jestem zaskoczony, że nie mieliśmy samochodu bezpieczeństwa na torze ani poważnych wypadków. To oznacza, że wszyscy wykonali świetną robotę - podsumował Alonso.

Czytaj także:
- Koszmar kierowcy Ferrari. Sędziowie byli bezlitośni
- Koniec marzeń Pereza o tytule? Sam nie mógł uwierzyć w to, co zrobił

Komentarze (0)