W roku 2026 w Formule 1 pojawią się zupełnie nowe silniki, w których na znaczeniu zyska jednostka elektryczna. Będą one napędzane syntetycznym paliwem, które nie będzie emitować dwutlenku węgla. To oznacza spore zmiany, do których powoli szykuje się Red Bull Racing. "Czerwone byki", po raz pierwszy w historii, będą produkować jednostki napędowe we własnym zakresie.
Red Bull na przestrzeni lat, choć odnosił sukcesy w F1, korzystał z silników innych producentów - Renault, a następnie Hondy. Japończycy wycofali się z rywalizacji po sezonie 2021, co było pretekstem do utworzenia spółki silnikowej Red Bull Powertrains. To ona zaprojektuje i wyprodukuje nowe maszyny, mając przy tym wsparcie Forda.
W padoku F1 panuje przekonanie, że silniki Red Bulla będą bardzo konkurencyjne. Dlatego pojawiają się pierwsi chętni na ich nabycie. Temat miał sondować m.in. McLaren, który obecnie korzysta z jednostek Mercedesa. Plotki w tej sprawie nabrały na sile, po tym jak ogłoszono transfer Roba Marshalla. Jeden z głównych inżynierów Red Bulla od 2024 roku będzie dyrektorem technicznym McLarena.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kobiety też strzelają piękne bramki. Ale przymierzyła!
- Nie, Rob nie przechodzi do McLarena z naszym silnikiem - uciął spekulacje Christian Horner, cytowany przez motorsport.com.
- Kilka zespołów zwróciło się do nas z pytaniem o jednostki napędowe. Jednak w tej chwili nasz plan polega na zaopatrzeniu dwóch zespołów (Red Bull i siostrzane Alpha Tauri - dop. aut.). Nie chcemy się zbyt mocno obciążać w pierwszym roku funkcjonowania jako producent silników - dodał szef Red Bulla.
Przesiadce na silniki McLarena zaprzeczył też Andrea Stella. Szef ekipy z Woking wskazał, że raczej pozostanie ona przy współpracy z Mercedesem. - Mogę powiedzieć, że nie ma powiązania między transferem Roba a silnikami. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy z Red Bullem, ale to było jedynie badanie tematu w kontekście tego, co może być dostępne w roku 2026 - powiedział Stella.
- W tej chwili jesteśmy na etapie zaawansowanych rozmów z Mercedesem, więc siłą rzeczy nie ma żadnych rozmów z Red Bullem - dodał szef McLarena.
Czytaj także:
- Ależ cios dla syna oligarchy z Rosji. Brytyjski sąd był bezlitosny
- Pierwsze takie porozumienie w F1. Kraje nie chcą się licytować