Nadciąga rewolucja w F1. Zespoły już powiedziały "tak"

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Wszystko wskazuje na to, że po latach czeka nas olbrzymia zmiana w F1. Bridgestone ma zostać nowym dostawcą opon dla królowej motorsportu. Oferta przygotowana przez Japończyków ma wyglądać "imponująco", a ekipy już poparły powrót tej marki do F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Już kilka dni temu pojawiły się pogłoski, iż Bridgestone jest zainteresowany powrotem do Formuły 1 w roku 2025. Japończycy staną do rywalizacji z włoskim Pirelli, którego kontrakt wygasa po sezonie 2024. Szanse producenta z Azji są spore, bo z informacji BBC wynika, że przygotowana przez nich oferta jest "imponująca".

Co więcej, część ekip i kierowców miała już powiedzieć "tak" zamianie Pirelli na Bridgestone. Wynika to z faktu, że zawodnicy są sfrustrowani ogumieniem od lat szykowanym przez włoskiego producenta. Jest ono niezwykle podatne na zjawisko przegrzewania podczas jazdy na limicie lub próby wyprzedzania.

Bridgestone był wyłącznym dostawcą opon dla F1 w latach 2007-2010, co pamiętają m.in. Lewis Hamilton, Fernando Alonso i Nico Hulkenberg. Każdy z tych kierowców wystawił pozytywne opinie ogumieniu Japończyków.

ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata

Jeden z czołowych kierowców F1 powiedział anonimowo BBC, że Hamilton i Alonso w prywatnych rozmowach chwalili ogumienie Bridgestone. Należy jednak pamiętać, że Japończycy mieli o tyle łatwiej, że w tamtych czasach bolidy były znacznie lżejsze. Wynika to z faktu, że przepisy zezwalały na tankowanie samochodów w trakcie wyścigów. Na dodatek maszyny były mniejsze, a ma to ogromny wpływ na pracę opon.

Część źródeł w padoku F1 nie chce przesądzać, że rewolucja faktycznie będzie miała miejsce. Rozmówcy BBC wskazali, że Pirelli od ponad dekady jest partnerem królowej motorsportu i ma bardzo dobre relacje nie tylko z Formułą 1, ale też FIA. Ponadto, z powodów przytoczonych wyżej, nie ma gwarancji, że ogumienie Bridgestone będzie lepsze.

Przeciwko wyborowi Bridgestone gra też czas. Biorąc pod uwagę termin podjęcia decyzji, Japończycy będą mieć tylko 18 miesięcy na przygotowanie i wyprodukowanie opon. Firma musiałaby m.in. zorganizować szeroko zakrojony program testowy i zaangażować do niego doświadczonych kierowców.

Czytaj także:
- Red Bull boi się o życie Verstappena. Kategoryczny zakaz dla mistrza świata F1
- To ostatni kontrakt Hamiltona? Wyciekły szczegóły

Źródło artykułu: WP SportoweFakty