Rewolucja w Formule 1 ma ją uczynić sportem bardziej ekologicznym. W roku 2026 w zmodyfikowanych silnikach wzrośnie znaczenie jednostki elektrycznej, usunięty zostanie drogi w konstrukcji system MGU-H, a maszyny będą napędzane bezemisyjnym paliwem syntetycznym. Zmieni się też wygląd samych samochodów, choć kibice nie znają jeszcze efektu końcowego proponowanej rewolucji.
F1 podkreśla, że chciałaby, aby nowe bolidy stały się mniejsze i lżejsze. Miałoby to być odwrócenie trendu, który w ostatnich latach doprowadził do tego, że pojazdy zyskały na masie ponad 200 kilogramów względem początku XXI wieku.
Obawy, co do nowych regulacji ma Red Bull Racing, który straszy, że bolidy F1 będą przypominać "Frankensteina". Chodzi o to, że połowa mocy ma pochodzić z silnika elektrycznego. Zespół ma obawy, że gdy jego energia wyczerpie się, kierowcy przez dalszą część okrążenia pojadą dużo wolniej albo będą musieli zbijać biegi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zastawili pułapki na kolarzy! "Przez takie głupoty..."
Nowymi przepisami zmartwiony jest też Max Verstappen. - Rozmawiałem o tym z zespołem i widziałem dane w symulatorze. Wygląda to okropnie. Jeśli pojedziesz na prostej na Monzy i stracisz zapas mocy z silnika elektrycznego 400 metrów przed jej końcem, to będziesz musiał redukować bieg, aby przyspieszyć - ocenił aktualny mistrz świata, cytowany przez motorsport.com.
- To nie jest droga w dobrym kierunku. Z drugiej strony, Monza to najprawdopodobniej jeden z najgorszych torów pod tym względem - dodał Holender.
Zdaniem Verstappena, w nowych przepisach zbyt duży nacisk położono na osiągi silnika, przez co znaczenie aerodynamiki znacznie zmaleje. Producent, który opracuje wydajną jednostkę napędową, będzie mógł zdominować F1. - Dla mnie to będą zawody silników. Ten, kto będzie najmocniejszy, będzie najwięcej zyskiwał - powiedział.
- Nie sądzę, aby taka była intencja F1, bo inaczej znów zaczniemy wojnę rozwojową i producenci będą ponosić ogromne wydatki, aby znaleźć kilka dodatkowych koni mechanicznych. Powinno być na odwrót. Poza tym, nowe bolidy będą mieć mniejszy opór, więc wyprzedzanie na prostych stanie się jeszcze trudniejsze - podsumował 25-latek.
Zdaniem F1, sytuację ma uratować wprowadzenie aktywnych systemów aerodynamicznych, jak chociażby ruchomych skrzydeł i chowanych części. Jednak Verstappen podchodzi bardzo sceptycznie do tych zapowiedzi.
Czytaj także:
- F1 szuka odpowiedzi po śmierci 18-latka. Kierowcy wskazują główny problem
- Hamilton i Mercedes ciągle bez porozumienia. Pieniądze nie są problemem?