GP Węgier było kolejnym rozczarowującym występem Ferrari w sezonie 2023. Na siódmym miejscu rywalizację ukończył Charles Leclerc, choć jego rezultat mógł być znacznie lepszy. W przypadku Monakijczyka problemem okazał się pierwszy pit-stop, który trwał ponad 9 s, zaś w przypadku drugiej wizyty w alei serwisowej 25-latek przekroczył prędkość i otrzymał 5 s kary.
Jeszcze słabiej wypadł Carlos Sainz, który dojechał do mety jako ósmy. W przypadku Hiszpana wyścig na Hungaroringu był minimalizacją strat po fatalnych kwalifikacjach, w których kierowca z Madrytu uzyskał dopiero jedenasty rezultat.
W tej sytuacji tylko westchnięciem można skwitować przedsezonowe deklaracje Ferrari o walce o tytuł mistrzowski w F1. Po tym jak McLaren poprawił ostatnio bolid, Włosi lada moment mogą stać się dopiero piątą siłą w mistrzostwach. - Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku na Węgrzech, ale sądzę, że wyścig został zrujnowany przez nasze kwalifikacje - powiedział Frederic Vasseur, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za "kot"! Fantastyczne parady bramkarza
- Musieliśmy podjąć pewne ryzyko z Sainzem, który startował na miękkich oponach. To był dobry wybór, ale też wiedzieliśmy, że później będzie musiał dostać dwukrotnie opony twarde i przez to nie miał łatwo. Wyścig Charlesa był lepszy, bo miał tempo, ale jego występ zrujnowały kara i problem z pistoletem podczas pit-stopu - dodał szef Ferrari.
Zdaniem Vasseura, gdyby nie problemy Leclerca w GP Węgier, to kierowca z księstwa finiszowałby co najmniej na piątym miejscu. Francuz przyznał też, że Ferrari nie najlepiej poradziło sobie z eksperymentem na Hungaroringu, który polegał na przyznaniu mniejszej liczby opon na cały weekend wyścigowy.
- Potrzebujemy czasu, aby zrozumieć, co zrobiliśmy dobrze, a co źle, ponieważ format weekendu był inny. Musimy przeanalizować wszystkie zmienne. Dość jasne jest, że popełniliśmy zbyt wiele błędów i nie chodzi o pit-stop czy przekroczenie prędkości przez Charlesa - stwierdził Vasseur.
- Mam też na myśli kwalifikacje, zarządzanie oponami, itd. Potencjał był większy niż to, co uzyskaliśmy w wyścigu - podsumował szef Ferrari.
Zespół z Maranello zajmuje obecnie dopiero czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Ma na swoim koncie 167 punktów. Trzeci Aston Martin zgromadził ich dotąd 184.
Czytaj także:
- Zniszczył puchar na podium. Koszty są ogromne
- Nieporozumienia w Ferrari. Kierowca tłumaczy swoją frustrację