Lando Norris, gdy zwykle pojawia się na podium Formuły 1, uderza butelką szampana o ziemię, aby uzyskać efektowny wystrzał napoju. W tym przypadku kierowca McLarena miał pecha, bo Max Verstappen pozostawił swoje trofeum blisko brzegu "pudła". Uderzenie doprowadziło do tego, że ceramiczny puchar spadł na podłogę i stłukł się.
Jak się okazało, trofeum wręczane zwycięzcy GP Węgier warte jest ponad 40 tys. euro, gdyż jest to ręcznie tworzony puchar przez manufakturę Herendi Porcelanmanufaktura Zrt. Węgierska firma poinformowała już, że stworzy replikę nagrody i wyśle ją do siedziby Red Bull Racing, aby aktualny mistrz świata F1 nie czuł się poszkodowany.
Sam Norris zaraz po incydencie sugerował, że Verstappen sam jest sobie winien, bo pozostawił puchar "zbyt blisko krawędzi" podium. Jednak przed GP Belgii młody Brytyjczyk zmienił ton swojej wypowiedzi. - Przede wszystkim chcę za to przeprosić - powiedział na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ petarda! Zrobiła to niczym Messi
- Nie było moim celem zniszczenie pucharu Maxa. Wiem, ile taki ręcznie zdobiony puchar znaczy dla Węgrów, że takie produkty z ceramiki są częścią ich kultury. Chciałem celebrować czas na podium, ale moim zamiarem nie było uszkodzenie tego pucharu. Przeprosiłem też Maxa. Wiem, że trochę żartowałem z tej sytuacji i może nie powinienem był tego robić, ale czuję się z tym źle. Gdyby ktoś zrobił coś takiego z moim pucharem, sam byłbym zirytowany - stwierdził Norris.
- Przepraszam też ludzi, którzy poświęcili czas na wykonanie tego pucharu. Naprawdę tego nie chciałem. Następnym razem upewnię się na podium, czy wszystko wokół jest bezpieczne - dodał kierowca stajni z Woking.
Dziennikarze zapytali też Norrisa, czy po incydencie z GP Węgier zmieni sposób swojego świętowania na podium. - Nie. Nie ma powodu, dla którego miałbym to zrobić. Po prostu będę bardziej uważał na to, co robię. Odsunę trofea na bok i będę w taki sam sposób otwierał szampana, jak do tej pory - zapewnił 23-latek.
Natomiast Verstappen ujawnił, że "trofeum należy do zespołu" w myśli polityki Red Bulla, iż to zespół otrzymuje puchary za zwycięstwa w F1 i są one przetrzymywane w fabryce w Milton Keynes. - Nie wiem, co zrobią z tym stłuczonym pucharem. W tej chwili pewnie jest w fabryce. Zrobienie nowego zajmuje sześć miesięcy, więc najpewniej przez ten czas w gablocie będzie zniszczone trofeum - powiedział Holender.
Czytaj także:
- Nowy kontrakt Hamiltona. Kolejne szczegóły wychodzą na jaw
- Kobieca F1 rośnie w siłę. Zaskakująca decyzja przed sezonem 2024