W zeszłym roku Kevin Magnussen szykował się do startów w długodystansowych mistrzostwach świata WEC, ale wojna w Ukrainie zmieniła jego sytuację. Haas rozwiązał kontrakt z Nikitą Mazepinem, bo nie chciał być kojarzony z rosyjskim kapitałem i zwrócił się do swojego byłego kierowcy. W ten sposób Magnussen powrócił do Formuły 1 po ledwie rocznej przerwie.
Duńczyk od początku notował świetne wyniki, stając się liderem Haasa i spychając do defensywy Micka Schumachera. Był to zresztą jeden z powodów nieprzedłużenia współpracy z młodym Niemcem. Tyle że dwanaście miesięcy później, to 30-latek przeżywa trudną sytuację.
Obecnie na lidera Haasa wyrósł Nico Hulkenberg, który zastąpił w zespole Micka Schumachera. Sytuacja jest o tyle wstydliwa dla Magnussena, że 36-letni Niemiec nie ścigał się regularnie w F1 od 2019 roku. - Magnussen zrujnował karierę Schumachera w F1, a teraz Hulkenberg rujnuje jego karierę - powiedział formel1.de Marc Surer, były szwajcarski kierowca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak trenuje 43-letni wojownik MMA. "No coś tam potrafisz"
- Spodziewałem się, że Magnussen będzie na poziomie Hulkenberga i tak jest w wyścigach, ale w kwalifikacjach wyraźnie od niego odstaje. Nico ma naturalny talent, zaś Kevin to dobry kierowca, ale brakuje mu czegoś wyjątkowego - dodał Surer.
Szwajcar wątpi w to, by Magnussenowi brakowało motywacji, ale też "przy braku rozwoju bolidu, utrzymanie pełnej motywacji do startów jest dość problematyczne".
Kontrakty Hulkenberga i Magnussena wygasają wraz z końcem sezonu 2023. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że obaj bez problemu otrzymają nowe umowy. Teraz nie jest to takie pewne. - Ciągle walczymy, ciągle pracujemy. Gdy podpisałem umowę i zacząłem pracę z Haasem, to wiedziałem, że nie czekają mnie wyłącznie słoneczne dni - powiedział "Hulk".
Haas zdobył w sezonie 2023 jak dotąd 11 punktów, co daje mu siódme miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Na ten dorobek składa się 9 "oczek" Hulkenberga i tylko 2 Magnussena. Po przerwie wakacyjnej ekipie trudno będzie jednak walczyć o miejsca w punktowanej dziesiątce.
- Od kilku miesięcy wiemy, że nasze niedzielne problemy są w tej chwili zbyt duże, aby sprostać oczekiwaniom zespołu. Jednak ściganie w F1 ciągle sprawia mi przyjemność. Cieszę się z powrotu do stawki i wszystkie pozytywy przeważają nad problemami, które mamy - stwierdził Hulkenberg.
Czytaj także:
- Najbardziej rozchwytywany kierowca w F1. Jaką podejmie decyzję?
- Podwyższony rygor bezpieczeństwa. Holendrzy szykują się na szturm kibiców