Ferrari popełniło błąd w kwalifikacjach? Mogło osiągnąć lepszy wynik

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz przed Charlesem Leclercem
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz przed Charlesem Leclercem

Kierowcy Ferrari zajęli pierwsze i trzecie miejsce w kwalifikacjach F1 do GP Włoch. Charles Leclerc uważa jednak, że mógł spisać się nieco lepiej w "czasówce". Monakijczyk stracił z powodu braku "podciągania" na długich prostych toru Monza.

Carlos Sainz dość niespodziewanie zdobył pole position w GP Włoch. Wprawdzie Hiszpan był najszybszy w dwóch sesjach treningowych na Monzy, ale wielu ekspertów uważało, że kwestia pierwszej pozycji startowej rozstrzygnie się między Maxem Verstappenem a Charlesem Leclercem. Tymczasem Monakijczyk musiał się zadowolić trzecią lokatą.

Leclerc stracił 0,067 s do Sainza. 25-latek po zakończeniu "czasówki" przyznał jednak, że jego wynik mógł być lepszy. W jego opinii, kluczowy był brak tunelu aerodynamicznego. Kierowca Ferrari na prostych nie mógł "podciągnąć" się za innym bolidem. - Po takich kwalifikacjach moje odczucia mogą być wyłącznie niesamowite, biorąc pod uwagę reakcję włoskich fanów - powiedział Leclerc w Sky Sports.

- Oczywiste jest jednak to, że jestem nieco zawiedziony. Chciałem być pierwszy, ale Carlos ma pole position, co jest świetne dla Ferrari. Przez cały weekend wykonał niesamowitą pracę. Ja miałem trochę problemów w treningach i nie złożyłem wszystkiego w całość - wyjaśnił Monakijczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przeszli od słów do czynów. Ochrona musiała reagować

Zdaniem Leclerca, jazda za innym bolidem w decydującej fazie Q3 mogła mu dać nawet pole position. - Niestety, ale w Q3 nie miałem "podciągania". Prawdopodobnie straciłem przez to jakieś 0,1 s. Takie jest jednak życie. Powinniśmy być jednak szczęśliwi, zwłaszcza ja, bo wcześniej sporo się męczyłem na torze - stwierdził.

Nieco inaczej sprawę widzi Frederic Vasseur. Szef Ferrari uznał, że kierowcom lepiej będzie walczyć w kwalifikacjach bez "podciągania", bo brak docisku wynikający z jazdy bezpośrednio za innym bolidem byłby problemem w zakrętach. Wydaje się, że podobnie uznano w Red Bullu, bo również Verstappen nie korzystał z "pomocy" innego kierowcy.

- To były bardzo intensywne kwalifikacje, zwłaszcza Q3. Wszyscy trzej chcieliśmy tego samego, więc byliśmy na limicie. Na ostatnim okrążeniu wiedziałem, że mam trochę zapasu, więc wykorzystałem to. Udało się, ale naciskałem naprawdę mocno - skomentował swój sukces Sainz.

Czytaj także:
- Ojciec wykłada miliony na jego karierę. Czy zakręci kurek z pieniędzmi?
- Red Bull dokona głośnego transferu? Ten ruch wywróciłby układ w F1

Komentarze (0)