We wtorek po serwisie X (dawniej Twitter) rozprzestrzeniła się plotka, że Lance Stroll nie wystartuje w GP Japonii. Odpowiadał za nią jeden z dziennikarzy hiszpańskiego portalu soymotor.com, który poinformował, że miejsce kierowcy Aston Martina na Suzuce zajmie rezerwowy Felipe Drugovich. Powodem nieobecności 24-latka miał być kiepski stan zdrowia po wypadku w kwalifikacjach do GP Singapuru.
Wpis został usunięty po jakimś czasie i wydaje się, że przekazane w nim informacje nie były prawdziwe. W środowy poranek Stroll oświadczył bowiem w mediach społecznościowych, że jest "gotowy do ścigania się" w najbliższy weekend.
Wprawdzie nie jest to jeszcze oficjalny komunikat Aston Martina, ale wiadomość przekazana przez kanadyjskiego kierowcę powinna zakończyć wszelkie spekulacje. Tym bardziej że Stroll jeszcze w Singapurze przeszedł kompleksowe badania i nie wykazały one poważniejszych obrażeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo! Zobacz niesamowitego gola z ponad 50 metrów
- Lance jest bardzo mocny, mocniejszy niż wam się wydaje. Widzieliście go przecież w zagrodzie telewizyjnej po kwalifikacjach, więc nie martwię się, że będzie z nim coś nie tak. W najbliższy weekend będzie w samochodzie i będzie szybki - zapowiedział Mike Krack, szef Aston Martina, cytowany przez racingnews365.com.
Jednym z powodów, dla którego Stroll miał zostać wycofany z GP Singapuru był fakt, że Kanadyjczyk został sklasyfikowany na ostatnim miejscu w kwalifikacjach. Biorąc pod uwagę start z tak odległego pola, szanse na wywalczenie punktów byłyby niemal zerowe.
Na dodatek wyścig w Singapurze jest niezwykłym wyzwaniem dla kierowców pod względem fizycznym. Wszystko ze względu na pogodę panującą w tym rejonie Azji i wysoką wilgotność. Dlatego pojawiły się obawy, że w pewnym momencie poobijany Stroll i tak musiałby się wycofać ze ścigania.
Czytaj także:
- Kierowca Ferrari zaimponował odwagą. Zespół oddaje mu zasługi
- Verstappen zareagował na koniec passy zwycięstw. Nowy rekord Red Bulla w F1