Awantura w F1. Zespoły są wściekłe, sędziowie faworyzują Verstappena?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
zdjęcie autora artykułu

Przed GP Japonii zrobiło się gorąco w padoku F1. Przedstawiciele kilku zespołów mają zastrzeżenia do pracy sędziów w Singapurze, gdzie kilka decyzji wyraźnie faworyzowało Maxa Verstappena. Czy Holender jest traktowany ulgowo przez stewardów?

O awanturze wewnątrz Formuły 1 napisał "Auto Motor und Sport". Z jego ustaleń wynika, że przed GP Japonii przedstawiciele kilku ekip mocno krytykują cztery decyzje sędziów z ostatniego weekendu w Singapurze. Aż trzy z nich dotyczą Maxa Verstappena, a jedno zdarzenie ma związek z zachowaniem Logana Sargeanta.

Kierowca Red Bull Racing uniknął karnego przesunięcia na polach startowych, choć w kwalifikacjach blokował na torze Logana Sargeanta i Yuki Tsunodę. Zwykle takie zachowanie skutkowało cofnięciem na starcie o trzy pozycje. Holender podpadł też sędziom, gdy zatrzymał się na wyjeździe z alei serwisowej i wstrzymał całą stawkę, bo chciał zrobić sobie odpowiednią przerwę przed rywalami.

"Wiele zespołów domaga się ponownego rozpatrzenia tych spraw i wyjaśnienia werdyktów" - napisał "AMuS". Anonimowo jeden szef ekipy przyznał, że decyzja sędziów ws. Verstappena i brak kary dla 25-latka to "skandal". Uwagę na brak konsekwencji w werdyktach zwracał już Aston Martin, który po GP Singapuru oficjalnie zgłaszał zastrzeżenia do pracy stewardów.

ZOBACZ WIDEO: Bewley i Łaguta to za mało. Platinum Motor Lublin trzyma złoto jedną ręką

"Zespoły nie rozumieją, dlaczego w niektórych przypadkach za blokowanie na torze karze się utratą pozycji startowej, a w innych skutkuje to reprymendami i karami pieniężnymi" - dodał "Auto Motor und Sport". - Decyzje nie są podejmowane w sposób konsekwentny. Interpretacja przepisów ciągle się zmienia. Nigdy nie wiadomo, jak orzekną sędziowie - stwierdził kolejny szef zespołu.

Wątpliwości budzi też fakt, że na przesłuchaniu ws. kary dla Verstappena zabrakło przedstawiciela Alpha Tauri. Sytuacja jest kontrowersyjna, bo zespół z Faenzy również należy do Red Bulla. - Gdyby to nasi kierowcy popełnili takie przekroczenie, to skończyłoby się przesunięciem na starcie - powiedział inny z szefów ekipy, sugerując faworyzowanie aktualnego mistrza świata przez sędziów.

Pytania budzi też czas podejmowania decyzji. Przedstawiciel Aston Martina nie pojawił się w pokoju sędziowskim, gdy debatowano o karze dla Logana Sargeanta za blokowanie Lance'a Strolla. Za zachowanie Amerykanina ukarano finansowo jedynie Williamsa. - Byłem w centrum medycznym po wypadku Lance'a. Przybyłem do pokoju sędziowskiego z 6-minutowym opóźnieniem i nie mogłem nawet przedstawić naszego punktu widzenia. Wyrok wydano bez rozmowy z nami. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie było - powiedział pracownik Aston Martina.

Przykładem na faworyzowanie Red Bulla może być też kara dla Sergio Pereza. Meksykanin w końcówce GP Singapuru popisał się bezmyślnym atakiem i storpedował Alexandra Albona. Kierowca Williamsa stracił przez to szansę na punkty, a na sprawcę kolizji nałożono jedynie 5 s kary. Nie miało to żadnego wpływu na wynik Pereza, bo ten zachował ósme miejsce w klasyfikacji zawodów.

W tym samym wyścigu Perez, w bardzo podobnych sytuacjach, uderzył wcześniej w Yukiego Tsunodę i Liama Lawsona. W tym przypadku odstąpiono od kar, co tylko podkreśla niekonsekwencję u sędziów i zwiększa frustrację w konkurencyjnych zespołach.

Czytaj także: - Dziecinny błąd Russella. Można mu tylko współczuć - Kierowca na wylocie z F1. Rozmowy z następcą trwają

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy poziom sędziowania w F1 jest zadowalający?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
Marcin Błendny
23.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem fanem F1 od kilkunastu lat. Akurat stewardzi w tym i w poprzednim sezonie popełnili, znacznie mniej błędów niż, we wcześniejszych sezonach F1, a faworyzowanie zależy od punktu siedzenia Czytaj całość
avatar
Mackenzie Smith-Russell
21.09.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przeciez o tym, ze sedziowie dzialaja do kitu wiadomo juz od dawno. Bylo tak samo kiedy Hamilton i Mercedes przodowali w punktacji. Skad wiec to zaskoczenie ?