Robert Kubica wkrótce skończy 39 lat i ma świadomość, że Formuła 1 jest dla niego zamkniętą drogą. Krakowianin nie wyklucza współpracy z którąkolwiek z ekip w roli testera, ale powrót do regularnych startów wydaje się być wykluczony. W środowej rozmowie z WP SportoweFakty zapewnił, że nie odmówiłby Ferrari. - Nie zamykam drzwi do F1, ale podchodzę do tego realistycznie - powiedział nam kierowca, który obecnie skupia się na wyścigach długodystansowych.
Podczas wizyty w stolicy Kubica pytany był też o to, czy widzi któregoś z młodych Polaków w F1. Kierowca zespołu AF Corse odpowiedział żartobliwie, że nie minęło wiele czasu od momentu, w którym kierowca z naszego kraju rywalizował w królowej motorsportu. - Ledwie cztery lata - stwierdził, nawiązując do swojego epizodu w Williamsie w 2019 roku.
Później Kubica przeszedł już do poważnej odpowiedzi. - Bardzo bym chciał, aby Polska miała kolejnego kierowcę w F1. To będzie jednak trudne. I to nie dlatego, że nie mamy utalentowanych dzieciaków - powiedział 38-latek.
ZOBACZ WIDEO: Cechuje ich czystość i precyzja latania. "Rysujemy na niebie"
- Po prostu w F1 jest tylko 20 miejsc. Średnio zwalnia się jedno na sezon. W tym momencie zadanie staje się bardzo trudne, aby awansował tam właśnie Polak. Mam jednak nadzieję, że kiedyś będę mógł usiąść przed telewizorem, aby kibicować Polakowi. Oglądanie wyścigów F1 bez czegoś co cię łączy, choć ja oczywiście nadal mam w padoku wiele bliskich osób czy zespołów, jest mniej angażujące. Nie daje tyle emocji - dodał Kubica.
Chociaż krakowianin nie wymienił żadnego kierowcy młodego pokolenia, to polskim kibicom głównie chodzą po głowie dwa nazwiska. Kacper Sztuka wygrał niedawno włoską Formułę 4 i awansował do programu juniorskiego Red Bulla, co stanowi dla niego ogromną szansę. Z kolei Tymoteusz Kucharczyk osiąga dobre wyniki w brytyjskiej serii GB3.
Natomiast Kubica sezon 2024 spędzi w długodystansowych mistrzostwach świata WEC jako kierowca zespołu AF Corse. Będzie ścigał się samochodem Ferrari. - Zawsze było to w mojej głowie - przyznał Kubica, nawiązując do podpisanego kontraktu z Ferrari w 2011 roku. Wypadek rajdowy sprawił, że Polak nigdy nie zasiadł w czerwonym bolidzie F1.
- Aspekt jeżdżenia Ferrari zajmował mi myśl. Żyję teraźniejszością, nie patrzę na to co było. Może jednak dzięki temu nie będę żałował tego, co mogło się wydarzyć. Bo generalnie ma co gdybać - dodał Kubica.
- Nie wiem, czy nazwa Ferrari działa na wyobraźnię. W F1 ma się dwa cele. Zdobyć tytuł mistrza świata albo zostać kierowcą Ferrari. Mi się to nie udało, choć byłem blisko. Dzieliło mnie kilkanaście miesięcy, bo miałem podpisaną umowę. Teraz podchodzę do tego jako sportowiec. Auto może być nawet różowe, byle byłoby szybkie. Prowadzenie Ferrari to jednak zawsze coś wyjątkowego - podsumował polski kierowca.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Kubica szczerze o Obajtku i Orlenie. "Zawsze była między nami pozytywna atmosfera"
- Daniel Obajtek potwierdził. Orlen z trzyletnią umową