Audi latem 2022 roku ogłosiło dołączenie do Formuły 1. Niemcy postawili na współpracę z szwajcarskim Sauber, w którym stopniowo nabywają udziały, by finalnie pojawić się w stawce w sezonie 2026. Jednak we wrześniu 2023 roku posadę dyrektora generalnego stracił Markus Duesmann, który stał za decyzją o rywalizacji w F1.
Część mediów twierdziła, że jego następca Gernot Dollner nie jest zwolennikiem ścigania się w F1. Świadczyć miał o tym fakt, że Audi przestało informować o jakichkolwiek pracach związanych z przygotowaniami do sezon 2026. Spekulacje nabrały na sile po doniesieniach, że silnik opracowany przez Niemców uzyskuje kiepskie wyniki na hamowni.
W końcu Dollner przeciął spekulacje. W pierwszym wywiadzie po objęciu kierownictwa w niemieckim gigancie potwierdził zaangażowanie Audi w projekt F1. - Zarządy i rady nadzorcze Audi i grupy Volkswagen podjęły wyraźną decyzję, że Audi wejdzie do Formuły 1 w roku 2026. Plan jest gotowy - zapewnił w rozmowie z "Handelsblatt".
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
Już wcześniej Alessandro Alunni Bravi z Saubera zapewniał, że Audi nie rezygnuje z planów podbicia F1. Niemcy skąpo informowali o swoich decyzjach, gdyż do końca sezonu 2023 szwajcarską ekipę obowiązuje umowa sponsorska z Alfą Romeo. - Do końca roku mamy pewne ograniczenia w komunikowaniu na temat prac zespołu i zaangażowania Audi. Wynika to z faktu, że chcemy szanować Alfę Romeo - powiedział Bravi.
Dollner w "Handelsblatt" potwierdził, że jego poprzednik faktycznie podejmował decyzje dotyczące F1 dość powoli. - Kiedyś mieliśmy bardzo złożony proces i szereg komisji, na których zapadały decyzje. Z tego powodu zlikwidowaliśmy cały szczebel zarządzający poniżej zarządu. W skrócie: działamy teraz szybciej i pod najważniejszymi ruchami podpisuje się bezpośrednio zarząd - podsumował nowy szef Audi.
Początkowo plan grupy Volkswagen zakładał, by mieć w roku 2026 dwie marki. O ile Audi postawiło na Saubera, o tyle Porsche prowadziło rozmowy z Red Bull Racing. Firma ze Stuttgartu była gotowa nabyć 50 proc. akcji "czerwonych byków". Kierownictwo Red Bulla nie wyobrażało sobie jednak utraty władzy nad zespołem z Milton Keynes i negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Czytaj także:
- "Michael jest inny". Istotne słowa o stanie Schumachera
- To będzie nowy partner Kubicy. Chińczyk przed ogromną szansą