"Teraz albo nigdy". Lider Ferrari stawia warunek zespołowi

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

- Chcę zapomnieć o tym rozczarowującym sezonie - mówi Charles Leclerc. Lider Ferrari postawił sprawę jasno. Rewolucja w przepisach powinna być dla zespołu szansą, by wrócić na szczyt F1. Jeśli będzie inaczej, Ferrari możę stracić swoją gwiazdę.

W tym artykule dowiesz się o:

Charles Leclerc zakończył sezon 2025 na Yas Marina poza podium. Po GP Abu Zabi kierowca Ferrari dał jasno do zrozumienia, że kolejny rozdział w historii Formuły 1 będzie decydujący dla stajni z Maranello i nie ma już marginesu na błędy. W padoku F1 panuje powszechne przekonanie, że jeśli Ferrari nie zapewni mu zwycięskiego bolidu, Leclerc odejdzie z ekipy z końcem 2026 roku.

W Abu Zabi kierowca z Monako po dobrym starcie wykorzystał wolniejszy moment George'a Russella i szybko zyskał pozycję. Przez pierwsze okrążenia naciskał nawet Lando Norrisa i wydawało się, że może włączyć się do gry o podium. Mimo przebłysków tempa nie był jednak w stanie realnie zaatakować kierowcy McLarena.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

Podobnie jak Norris, Leclerc pojechał na dwa pit-stopy i na początku był zaskoczony własnym tempem. - Nie spodziewałem się, że będzie aż tak szybko, bo mieliśmy takie samo tempo jak reszta czołówki - przyznał po wyścigu przed kamerami Sky Sports.

- Mieliśmy kilka okrążeń, potem zdecydowałem się na dwa pit-stopy, żeby wywrzeć trochę większą presję na McLarenie i spróbować czegoś innego. Lando w pewnym sensie kopiował moje ruchy, więc nie było to ekscytujące. Myślę, że i tak jeden pit-stop był właściwą strategią. Chciałem spróbować czegoś innego, bo na tych samych oponach i tak bym go nie wyprzedził - dodał.

Mimo ambitnej jazdy na Yas Marina, Leclerc nie ukrywał rozczarowania całym sezonem 2025, szczególnie biorąc pod uwagę, że w zeszłym roku Ferrari imponowało znacznie lepszym tempem. - W trakcie sezonu, wyścig po wyścigu, trzymasz głowę wysoko i nie pozwalasz, by rozczarowanie cię dopadło. Ale teraz, gdy wszystko się skończyło, uświadomiłem sobie, że chcę zapomnieć o tym bardzo rozczarowującym sezonie - powiedział.

Dla Leclerca sezon bez zwycięstwa na koncie jest wyjątkowo trudny do przyjęcia. - To trudne. Mam jednak tendencję, by jak najszybciej zapominać o negatywnych emocjach, więc nie wiem, czy to najgorszy sezon w karierze, ale na pewno bardzo trudny - stwierdził.

W 2026 roku F1 wchodzi w okres gruntownej zmiany przepisów technicznych. To dla Ferrari rzadka okazja na reset i powrót do walki o mistrzostwo. - To trudne, ale jednocześnie cały zespół jest ogromnie zmotywowany myślą o przyszłym roku. To tak duża zmiana i równocześnie ogromna szansa, by pokazać, na co stać Ferrari. I to teraz albo nigdy, więc naprawdę liczę, że rozpoczniemy tę nową erę z właściwej strony, bo to ważne dla kolejnych czterech lat - podkreślił.

Leclerc uważa, że o układzie sił w nowej erze mogą zadecydować pierwsze wyścigi. Zapytany, czy początek sezonu określi długoterminową hierarchię, odparł krótko. - Tak, myślę, że tak będzie - podsumował.

28-latek ma ważny kontrakt z Ferrari do sezonu 2029, ale znajdują się w nim zapisy zezwalające na wcześniejsze zakończenie współpracy w razie osiągania przez zespół z Maranello słabych wyników. Pierwsza okazja do skorzystania z tzw. klauzuli wyjścia będzie właśnie pod koniec 2026 roku.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści