Przed każdym sezonem bolidy Formuły 1 muszą przejść obowiązkowe testy zderzeniowe. Nad ich poprawnością czuwają eksperci z FIA, którzy pilnują, by nowe konstrukcje spełniały wszelkie wymogi bezpieczeństwa. Rzadko zdarza się, aby maszyny nie zdały zimowego sprawdzianu. Tak się jednak wydarzyło w przypadku Red Bull Racing, o czym poinformował ostatnio włoski "Motorsport".
W rozmowie z "F1 Insider" ustalenia włoskich dziennikarzy potwierdził Helmut Marko. Doradca Red Bulla ds. motorsportu nie robi jednak dramatu z tego powodu. - Gdybyśmy przeszli pierwszy test zderzeniowy, to dopiero byłby problem. Oznaczałoby to, że wykonaliśmy złą robotę - powiedział 80-latek.
Jak tłumaczyć słowa Austriaka? Red Bull postanowił przed sezonem 2024 znacząco odchudzić swój bolid, aby zbliżyć się do limitu wagi (798 kg). Im lżejszy samochód, tym mniejsze zużycie opon, co ma ogromny wpływ na tempo wyścigowe. Jednak "czerwone byki" przesadziły z oszczędzaniem na wadze, co finalnie miało wpływ na kwestie bezpieczeństwa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Red Bull zaplanował prezentację modelu RB20 na 10 lutego 2024 roku. Nie wiadomo jednak, czy termin ten zostanie dochowany. Konieczność przebudowania najnowszego samochodu i poddania go kolejnym testom zderzeniowym może opóźnić premierę maszyny.
Jeśli Red Bull nie zdąży z prezentacją bolidu na 10 lutego, dojdzie do niej bliżej przedsezonowych testów F1, które odbędą się w dniach 21-23 lutego w Bahrajnie. W tym samym miejscu tydzień później zainaugurowana zostanie nowa kampania Formuły 1.
Co ciekawe, problemy z testami zderzeniowymi przed sezonem 2024 miały napotkać również zespoły Mercedesa i Alpine. Podobnie jak w przypadku Red Bulla, wynikać to ma z chęci zaoszczędzenia kilku kilogramów w nowych konstrukcjach.
Czytaj także:
- Hitowy transfer w F1? Niemcy ustalili swój priorytet
- Ferrari dogoni Red Bulla? Ciekawe doniesienia z fabryki