Ferrari podgrzewa atmosferę. Bez rewolucji w Maranello
13 lutego poznamy tegoroczny bolid Ferrari. Włosi powoli przygotowują się do premiery nowej maszyny, która ma pozwolić im na nawiązanie walki z Red Bull Racing. W poniedziałek poznaliśmy pierwsze szczegóły opracowywanego modelu.
Stajnia z Maranello liczy, że dzięki SF-24 uda jej się dogonić Red Bull Racing. "Czerwone byki" przed rokiem wygrały aż 21 z 22 wyścigów i w cuglach zdobyły tytuł mistrzowski. Z tego też powodu Red Bull jest naturalnym kandydatem do zwycięstwa w sezonie 2024.
Ferrari jako jedyne zdołało przerwać zwycięską passę Red Bulla, za sprawą Carlosa Sainza wygrywając GP Singapuru, ale minioną kampanię zakończyło dopiero na trzecim miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Włosi musieli uznać wyższość nie tylko Red Bulla, ale też Mercedesa. W tym roku ta sytuacja ma się nie powtórzyć.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o odejściu Pedersena. To dlatego GKM nie przedłużył kontraktu z DuńczykiemJeśli zaś chodzi o nazewnictwo, skrót "SF" oznacza Scuderia Ferrari i jest obecny w nazwie czerwonych samochodów z Maranello od 2015 roku. Wyjątkiem od tej zasady był jedynie sezon 2022, kiedy to firma świętowała 75-lecie istnienia. Z tego powodu ówczesny bolid otrzymał nazwę F1-75.
Sympatycy Ferrari czekają na jeszcze jeden komunikat przed startem sezonu 2024. W ostatnich dniach zespół poinformował o przedłużeniu kontraktu Charlesa Leclerca. Nie wiadomo natomiast, jaka przyszłość czeka Carlosa Sainza, którego obecna umowa wygasa z końcem roku. Rozmowy z Hiszpanem ws. dalszej współpracy trwają, a 29-latka w swoich szeregach widzi m.in. Audi.
Istnieje spora szansa, że model SF-24 zobaczymy na torze już za dwa tygodnie. Włosi planują zorganizować tzw. dzień filmowy na własnym obiekcie Fiorano, aby sprawdzić, czy w nowej maszynie wszystko działa jak należy. Wszystko po to, by uniknąć problemów podczas zimowych testów F1 w Bahrajnie (21-23 lutego). Tydzień później na tym samym obiekcie rozegrane zostanie pierwsze Grand Prix w sezonie 2024.
Czytaj także:
- Nie zdążą zbudować bolidu na czas? Niepokojące doniesienia z ekipy F1
- Szukali zastępcy Kubicy i... prawie zbankrutowali