Przed paroma dniami oficjalnie poinformowano, że Madryt od 2026 roku będzie gospodarzem GP Hiszpanii. W tym samym czasie wygasać będzie umowa toru Catalunya na organizację wyścigu Formuły 1. W związku z tym pojawiły się obawy, że w jednym sezonie Hiszpania zorganizuje dwa Grand Prix, po czym Barcelona wypadnie z kalendarza mistrzostw świata.
Z ustaleń dziennika "Marca" wynika jednak, że rozmowy Katalończyków z władzami F1 są bliskie pozytywnego finału. Kierownictwo obiektu Catalunya miało poprawić ofertę finansową. Nie przebije ona wprawdzie Madrytu, który ma płacić rocznie ok. 50 mln dolarów za prawa do wyścigu, ale i tak stawka Barcelony będzie konkurencyjna na tle innych europejskich miast i obiektów.
Na dodatek zarządcy toru Catalunya mieli się zobowiązać do gruntownej modernizacji obiektu. Pochłonie ona ok. 50 mln euro i uczyni ona z niego najnowocześniejszą arenę wyścigową w Europie - twierdzi "Marca".
ZOBACZ WIDEO: Kościecha szczerze o odejściu Pedersena. To dlatego GKM nie przedłużył kontraktu z Duńczykiem
Nie jest jeszcze jasne, jak nazywać się będzie wyścig F1 w Barcelonie począwszy od roku 2026. W grę wchodzą dwie możliwości - GP Katalonii albo GP Europy. W przeszłości Hiszpania posiadała już dwie rundy w kalendarzu. Wówczas zawody w Walencji organizowano właśnie jako GP Europy. Biorąc pod uwagę ograniczoną liczbę miejsc w terminarzu, jedną rundę mogą stracić Włochy, które obecnie goszczą kierowców F1 na Monzy i Imoli.
Władzom Katalonii zależy na tym, aby wyścig F1 pozostał na ich torze, gdyż ma on bardzo korzystny wpływ na gospodarkę regionu. Dzięki zawodom co roku branża turystyczna zgarnia dodatkowe dochody.
"Marca" nie podała długości kontraktu, jaki z szefami F1 zamierzają podpisać Katalończycy. Wiadomo jedynie, że Madryt zawarł 10-letnie porozumienie, na mocy którego GP Hiszpanii pozostanie w stolicy co najmniej do końca 2035 roku.
Czytaj także:
- Ekipa Orlenu zyskała miliony dolarów. Już wiadomo, na co je wydano
- Nie zdążą zbudować bolidu na czas? Niepokojące doniesienia z ekipy F1