Christian Horner w ostatnich dniach ma na pieńku z redakcją "De Telegraaf". To właśnie holenderski dziennik jako pierwszy napisał, że przeciwko szefowi Red Bull Racing toczy się postępowanie ze względu na jego "niewłaściwe zachowanie". Pierwsze doniesienia wskazywały, że zachowanie 50-latka miało charakter mobbingu.
Horner miał m.in. wysyłać agresywne wiadomości jednej z pracownic, krytykować ją publicznie i wymagać lepszych efektów pracy. Kobieta uznała, że jest nękana przez Hornera i zgłosiła sprawę Red Bullowi. Szef "czerwonych byków" zaprzeczył stawianym zarzutom, a jego przesłuchanie przed wynajętym na te potrzeby prawnikiem trwało osiem godzin.
W piątek "De Telegraaf" opublikował kolejny artykuł poświęcony Hornerowi. Wynikało z niego, że szef Red Bulla oskarżony jest nie tylko o mobbing, ale też molestowanie seksualne. Brytyjczyk miał przez kilka miesięcy wysyłać poszkodowanej pracownicy wiadomości o charakterze seksualnym.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Dowhan, Krawczyk, Baron i Jaźwiecki
Holenderski dziennik napisał też, że Horner próbował wyciszyć sprawę. Jego prawnicy zaoferowali 760 tys. euro poszkodowanej kobiecie za wycofanie zeznań. Później mieli też przekonywać dziennikarza "De Telegraaf", by odstąpił od publikacji artykułu na ten temat. Ten jednak nie przystał na ich propozycję.
Z ustaleń "Motorsport Total" wynika, że Holender nie pozostał obojętny na ostatni artykuł w holenderskiej prasie. Szef Red Bull Racing pozwał gazetę i oskarżył ją o zniesławienie. Jak jednak zauważyli niemieccy dziennikarze, wątpliwe jest, aby tak poważny dziennik jak "De Telegraaf" przygotował artykuł nie mając mocnych dowodów i nie konsultując się wcześniej z prawnikami.
"De Telegraaf" twierdzi, że poszkodowana pracownica Red Bulla przedstawiła redakcji dowody potwierdzające rzekome molestowanie seksualne Hornera.
Atmosfera wokół szefa Red Bull Racing stała się gęsta, ale on sam mówił w czwartek podczas premiery nowego bolidu, że jest przekonany, iż pozostanie na stanowisku w sezonie 2024. Brytyjczyk zapowiedział też, że pojawi się na zimowych testach Formuły 1 w Bahrajnie, które potrwają od 21 do 23 lutego. Horner dość pewnie wypowiadał się na temat obecności na pierwszym wyścigu F1 w Bahrajnie (2 marca).
Czytaj także:
- Afera w F1 nabiera rozpędu. Prawnik zapadł się pod ziemię
- Zaoferował ponad 3 mln zł, by nie pisać o aferze. Ugoda odrzucona